Blue pisze:monikah pisze:Tu nie chodzi o przedłużenie życia. Marysia nie ma na razie problemów z oddychaniem.
Chodzi o to, żeby nie umarła dusząc się.
Rozumiem, przepraszam w takim razie za pytanie, miałam jakąś czarną wizję utrzymywania przy życiu umierającego kota z dusznościami

Te zmiany w płucach, tak gwałtowne - braliście pod uwagę pasożyty?
Czasem uszkodzenia płuc spowodowane larwami glist potrafią dawać obraz jak przy nowotworze, wiele rozsianych ognisk.
Pomijając pojawiające się już w Polsce różne egzotyczne robale.
Trzymak kciuki za koteczkę, niech walczy i trzyma się jak najdłużej, a gdy nadejdzie jej czas - niech to będzie spokojnie i we śnie.
Marysia miała w lutym kastrację z częściową mastektomią. Na jajnikach były cysty, macica powiększona i guzki na listwie mlecznej (wycięto je). Nie zrobiłam histopatologii.
Potem, w kwietniu, miała zabieg czyszczenia i usuwania kilku ząbków.
Oczywiście przed każdym zabiegiem miała zrobioną morfologię i biochemię wątrobową i nerkową.
Wszystko było w porządku.
Po drugim zabiegu podniosły się jej parametry nerkowe.
Od początku (trafiła do mnie 11 lutego) miała problemy z górnymi drogami oddechowymi. Mijało jej i wracało. W lutym miała pierwsze RTG, w maju następne. Nic nie wykazało.
Po tym jak się okazało, że ma problemy z nerkami, zrobiłam jej diagnostykę nerek i gardła.
Jeśli chodzi o nerki, to nie znaleziono przyczyny, w gardle wyszła pasteurella.
31 maja dostała wylewów w oczach, kilka dni później oślepła.
Okazało się też, że ma kardiomiopatię i nadciśnienie (chociaż to nie jest pewne - miała badane ciśnienie w lecznicy - pierwszy pomiar wyszedł 90/145 (ale po amlodypinie), następne jakieś kosmiczne).
Zaczęła wymiotować i nie chciała jeść. Po włączeniu kroplówek z duphalyte i cerenii, poprawiło się.
W środę znowu się pogorszyło, wprawdzie jadła, ale zwracała wszystko, niemal natychmiast.
W czwartek zrobiłam jej badania krwi - morfologia, nerki, wątroba, tarczyca i jonogram.
W piątek odebrałam wyniki badań - wyszedł jakiś kosmiczny AspAT i AlAT - w tysiącach U/L, reszta w porządku, oczywiście oprócz kreatyniny i mocznika, które jednak trochę się poprawiły.
Zrobiono jej USG, wyszły cechy zapalne trzustki, woreczka żółciowego, jelit.
Na RTG wyszedł rozsiany nowotwór płuc.
Prawdopodobnie są to przerzuty, z nowotworu listwy mlecznej. Być może kłopoty z nerkami i układem pokarmowym zostały również spowodowane przez przerzuty.
Marysia została odrobaczona na początku cestalem, potem miała badanie kału (trzydniowego) na pasożyty i lamblie.
W takiej sytuacji, gdyby to były pasożyty, już w płucach, to chyba badanie kału nic nie daje, trzeba robić krew?