Jedno kicię czyli Kot Psot, rozrabiające skądinąd za dziesięciu. Jedno dlatego, że to mój pierwszy kot i nie wiedziałam, jak sobie dam radę w roli kociej mamy. A poza tym Psotunio już jako kiciusiątko nieletnie lubił być sam i w końcu zaczął rywalizować z własną matką o teren, więc trzeba ich było rozdzielić. Teraz troszkę żałuję, że nie przyzwyczaiłam Psota do innokociego towarzystwa - byłoby mu weselej.
Ale z drugiej strony - dwa razy tyle piasku, jedzonka, wizyty u weta... niby gdzie jest dla jednego, tam i dla drugiego się znajdzie, ale ja naprawdę ostatnio nie mam kasy

((