Kicia ma ok. 5 lat. Wychodząca. Wzięta ze schroniska 4 lata temu.
Jest mała. Ok. 2,5 kg.
Śliczna. Mądra. Wierna jak pies. Kontaktowa.Super.
Od zawsze bardzo wybredna.
Miała podsuwane pod nos wszelkie smakołyki. Nie lubi. Nie jada.
Skończyło się na kurczaku świeżo upieczonym w mikrofalówce i śmietance.
Czasami skubnie rybę.
Nic innego nie tknie.
Od tygodnia nie chciała jeść. Niby nic nowego, ale też była osowiała.
M. poszedł z nią dzisiaj do weta. (Nie ja, bo ja jestem chora).
Wet zajrzał w pyszczek. Stwierdził, stan zapalny dziąseł i braki w uzębieniu(8O

Dał jakieś dwa zastrzyki i kazał przyjść jutro na zastrzyk. Nie powiedział jakie.
Skasował 80 zł.
Nie zbadał kici poza tym. Nic nie powiedział. M. ją zabrał i już.
A ja zadałam mu po powrocie 100 pytań, na które nie umiał odpowiedzieć.
Kicia poczuła się lepiej. Jutro też nie pójdę do weta.
Proszę o radę. O co go prosić? Co konkretnie ma zbadać, żebym była pewna, że kicia jest zdrowa.
Wet i mąż z tych małomównych. Jak nie zażyczę sobie czegoś konkretenego, kicia dostanie zastrzyk ( nie wiadomo na co) i wróci do domu.
I będzie po wszystkim.
Acha, kiedy po powrocie wcinała śmietenkę z jednego oka spłynęła jest łza.
Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie miała.
Zawsze była bardzo zdrowa i wesoła.
Odrobaczamy i odpchlamy sami w domu.
Przepraszam za chaotyczne zreferowanie sprawy.
Pozdrawiam.
Acha, futro kici jest teraz w gorszym stanie.