Witam wszystkich kociarzy!
Niesamowicie przyjemnie jest mi gościć na waszym forum gdzie już trochę się wywiedziałam na temat dokacania. Ale nie spotkałam tu jeszcze historii, która bazowała by na problemie z którym ja się borykam. A mianowicie od roku mam kotkę Kiarę, niesamowicie charakterną i momentami agresywną, kapryśną kotkę. Miewała ona swoje humorki, które objawiły się z wiekiem tj. można ją głaskać tylko wtedy kiedy ona chce, można się z nią bawić tylko wtedy kiedy ona tego chcę itd. inaczej kończy się to poważnymi ranami dłoni. Tym razem (i to w sumie nie pierwszy) postanowiłam zrobić coś wbrew jej woli. Mianowicie przeprowadziłam się do nowego mieszkania. Kiara została na starych śmieciach. Ja zaś do siebie wzięłam 3 miesięcznego kocurka. Oba koty są z tej samej "hodowli". Mam tu na myśli to, że oba kotki urodziły się na dworze, są z dzikich kotów które są regularnie dokarmiane. Oczywiście przyszły na świat w różnym czasie i z innej matki. Problem się zaczął kiedy chciałam małą przeprowadzić do siebie i Ryśka. Właściwie od dzisiejszego poranka zaszła się pod wanną i warczy gdy tylko ktoś (nie tylko Rysio) wchodzi do łazienki. Po lekturze postów tutaj oddzieliłam teraz dwa kotki. Mała ma do dyspozycji całą łazienkę, korytarz, kuchnię i pokój (chociaż siedzi i tak w łazience a na kuchnię syczy), kocurek zaś siedzi ze mną w pokoju. Kiara teraz jest nieufna, atakuje moje ręce (wspominałam, że ma nieobcięte pazurki bo sobie najzwyczajniej w świecie nie daje?). Próbowałam się z nią pobawić: jej ulubionymi patyczkami. Reaguje chociaż nie tak jak zwykle i czasami nawet poocierała się o moje nogi, nastawia się i przytula do moich rąk ale na najmniejszy ruch reaguje sykiem i drapaniem.
Tu moje pytanie: co mam w tym momencie zrobić? Generalnie zadaję sobie sprawę, że potrzeba czasu, ale widzę, że mała się męczy bo nie wychodząc z łazienki nie jadła cały dzień, o spaniu już nie wspominając. Martwię się o nią i zastanawiam się czy nie odwieźć jej do jej starego mieszkania (drugi właściciel przebywa do poniedziałku w szpitalu). Co mi poradzicie?
