Witam. Jestem psiarzem, nie kociarzem, ale życie płata figle. Mieszkam w tropikach. W trakcie monsumu rok temu, kotka z młodym, ze względu na kilkudniowy deszcz schroniła się na mojej posesji. Codziennie dokarmiałem mlekiem i Whiskas. Matka wkrótce zaginęła w akcji. Tutaj rządzą psy(jest ich stanowczo za dużo na ulicach) . Kocurek przetrwał. Dokarmiam go od ponad roku, śpi po kilka godzin w domu, ale nie ma mowy, żeby do niego się zbliżyć. Syczy i raz uderzył mnie łapą. Na szczęście bez pazurów. Jest bardzo nieufny. Teraz podrósł i ciągle walczy z innymi kotami. Ma powyrywane pazury z tylnych łap. Są spuchnięte i krwawią. Ogólnie jest zdrowy i silny, ale chciałem zabrać go do weterynarza. Jak to zrobić? Nie chcę na siłę, bo prawdopodobnie mnie podrapie, a zastrzyki mi się nie uśmiechają. To jest dziki kot i nie mam zamiaru go udomawiać, ale jak go wsadzić do samochodu?
Pozdrawiam.


