bylo tak byly sobie trzy przeszczesliwe kotki
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/12b ... ad4be.html
dwa bury z bialym Gulis i czarnobialy Gargamel przeprowadzily sie z nami do niemiec i tu spotkaly buraska Gromka ktory sie do nas przyblakal i zostal przez reszte pokochany i zaakceptowany. Wiec zyly sobie szczesliwie, bawily sie razem, bily sie i spaly. Dbalismy o nie szczepilismy, odrobaczalismy, wykastrowalismy, zalozylismy siatke na balkon poza Gromkiem zaden kot nie byl nigdy na zewnatrz.
No i teraz tak.... Gromek przez pierwsze ok 8 miesiecy zycia byl kotem wolnozyjacym ale lubil ludzi nie bylo problemu oswajania, byl tez o dziwo kuwetkowy, moze sie zgubil i tak trafil do nas nie wiem, ale go musielismy wykastrowac i ma tatuaze w uszach, niestety urwis z niego straszny i go ciagnelo na dwor i wykorzystywal kazda okazje by nam czmychnac, jednak ostatnio jego ucieczki robily sie niebezpieczne, normalnie krecil sie kolo domu, zreszta czas od znikniecia do poszukiwanan byl krotki, 2 miesiace temu zgninal na 2 dni znalezlismy go 2 km od domu, caly szczesliwy odsypial wycieczke 3 dni i zaczal dalej kombinowac (nie pytajcie mnie jak wial bo czasem ja nawet nie wiem, wystarczylo ze wchodzilam z wozkiem i mloda do domu a on siupppp i byl na zewnatrz- mieszkamy na parterze zaraz przy dzwiach wejsciowych, uciekal jak kurier przynosil paczke ja podpisywalam odbior a kocie wyrodne w tym czasie cichaczem siupppp, potem opracowal patent wchodzenia do kosza na zakupy w wozku i tak sie wydostawal jednym slowem kombinator
Ale to nie koniec klopotow w tym samym czasie zachorowal Gulis
i tak oto z 3 kotow zostal 1, i teraz problem dotyczy tego wlasnie bialo czarnego lub jak kto woli czarno bialego Gargamela.
Gargamel jest kotem wrazliwym, adoptowany z fundacji w warszawie w wieku ok 6 miesiecy, dlugo zamkniety w sobie rok temu ciezko zachorowal bylo podejrzenie FIP, ale sie wylizal po leczeniu bardzo sie otworzyl, stal sie naklankowym pieszczochem, jednak jest to kot ze sklonnosciami do zmian skornych, alergii itp kazdy stres odbija sie na jego zdrowiu (o dziwo kazdy z wyjatkiem tego dostarczanego przez dziecie moje tu daje rade i urzadza z nia gonitwy za sznurkiem), jest typem kota nigdy nie mruczacego, tzn jak dotkne jego gardla to wibruje ale nigdy tego nie slychac, miauczy tez zadko, uwielbia spanie pod pierzyna albo na kaloryferze typowy piecuch, tak czy siak boje sie o niego, bardzo placze, szuka Gulisia i Gromka, placze pod dzwiamy gdy wszyscy wyjdziemy, na razie je i pije normalnie nie wiem jak mu pomoc, czy on zapomni czy mozna cos zrobic bawimy sie z nim wiecej zeby wynagrodzic brak kumpli, glaszczemy wiecej
nie mam pojecia jak funkcjonuje kocia psychika w tym wzgledzie dlatego was pytam, martwie sie na zapas?


