» Pt maja 07, 2010 10:50
Re: PILNE, proszę o pomoc
Mieliśmy z naszym kocurkiem podobny problem. Karma Urinary polecona przez weterynarza pomagała, ale czasami nasz kotek
niestety dosłownie zasikiwał dywany, a kilka razy zdarzyło mu się na łóżko nasikać. Przez wiele lat męczył się z tym pęcherzem i niestety znaczył teren. Wiem, że problem niemały, ale myślę, że kot raczej nie robi tego złośliwie. Tak, jak ktoś tu już napisał, kuweta kojarzy mu się z bólem. Qupalek zawsze lądawał w kuwiecie, z siku bywało różnie. Czasem wyglądało to tak, jakby po prostu nie zdążył do kuwety, a czasem wręcz celowo kierował się w miejsce, które sobie upodobał.
Trudno mi cokolwiek doradzić, mogę jedynie napisać, jak radziliśmy sobie z tym problemem.
1. Miejsca ostrzykiwane moczem po prostu wycierałam. Przykrywaliśmy, cz też zasłanialiśmy sprzęty typu komputer,
klawiatura, itp., aby koci mocz nie dostał się do środka.
2. Zawsze, kiedy byłam w domu, starałam się pilnować, aby kotek zrobił siusiu do kuwety. Kiedy np. budził się, zwykle szedł
siusiać, a ja za nim i albo zanosiłam go do kuwety (ta wersja mu się bardzo nie podobała), albo delikatnie zachęcałam do
tego, aby skierował swoje kroki do kuwety, nigdzie indziej. Co ciekawe, po jakimś czasie, kiedy widział, że stoję i go
obserwuję, sam kierował się tam, gdzie powinien.
3. W czasie wspólnych spacerków po ogrodzie (które bardzo lubił), oczywiście na szelkach (które już mniej lubił)
znaczył teren i siusiał, dzięki czemu mniej siusiał w domu. Kiedy tylko pogoda sprzyjała, mały spacerował ile się dało.
Badania moczu co jakiś czas jak najbardziej wskazane. Można też zapytać weterynarza o jakieś leki ziołowe dla kotka - nie są tak szkodliwe, a często pomagają.
No i kochać, kochać i kochać, tym bardziej, że to uciążliwa dla kota choroba. Ale jak widzę u Was tej miłości nie brakuje.
Będzie dobrze, trzeba tylko pilnować, żeby się znowu nie zatkał.
A teraz trochę na wesoło - denerwowaliśmy się, jak nam łobuz na dywany sikał, ale jak nie chciał sikać, denerwowaliśmy się jeszcze bardziej. I cóż to za radość była, kiedy po takim niesikaniu wreszcie "siknął", albo "strzyknął" - wszysto jedno nam było wtedy gdzie to zrobił.
Kotkowi życzę zdrowia, a Wam duuużo cierpliwości.