» Czw sty 07, 2010 15:41
Poznań: studenci z Tajwanu wyrywają kotom pazury
jak wiele osób wie, w Poznaniu mamy dużo obcokrajowców studiujących medycynę w języku angielskim.
była już raz na forum sprawa studenta, który wyjechał w czerwcu z zamiarem powrotu we wrześniu, i który na ten czas zostawił swoje 2 koty w pokoju w akademiku, z karmą nasypaną w wielkim kartonie. później okazało się, że raz na kilka dni przychodził ktoś zajrzeć do tych kotów. od czasu tamtej sprawy regulamin studiów zabrania studentom anglojęzycznym mieć zwierzęta w akademiku. tylko co zrobić ze zwierzętami, które już mają? wszystkie do schroniska? to dla nich gorsze niż śmierć.
nie powstrzymało to tajwańczyków od trzymania kotów w akademiku. dowiedziałam się, że koty wyadoptowuje im np. sklep zoologiczny przy PiP na Marcelińskiej, gdzie zrobiłam awanturę, i gdzie obiecali, że nie będą tego robić. przy okazji awantury dowiedziałam się, że studenci zagraniczni mają w zwyczaju podrzucać im na przechowanie swoje zwierzęta, gdy jadą na wakacje do domu.
dzisiaj jednak dowiedziałam się najgorszej rzeczy: kobiety pracujące w akademikach powiedziały, że ci studenci wyrywają kotom pazury, żeby nie niszczyły nic w pokojach. wiem o tym, bo jestem pracownikiem dziekanatu dla studentów anglojęzycznych.
czy macie jakiś pomysł co zrobić z tymi gnojami, które dręczą w taki sposób koty?