Bylam u weta-koszmar.Nie mialam jak jechac do weta do ktorego zawsze chodze.Troche daleko ode mnie przyjmuje.Pomyslalam,ze pojde kolo mnie.Pano doktor obejrzala i stwierdzila ze to zwykly ropien.Wziela igle i chciala przebic.Cisla i nic,no to zlapala za skalpel,naciela-i nic

Po czym stwierdzila.ze ona tego nie umie zrobic i mam przyjsc w sobote, to jej maz to wytnie(bo podobno umie)Zaplacilam,chociaz nie wiem ze co i w nogi.Zadzwonilam do TZ-ta z histeria okropna,kazalam rzucac robote i szybko wracac do domu.TZ-t sie zlitowal i mnie zawiozl do mojej pani doktor.Wetka byla w szoku okropnym jak sie dowiedziala,co tamta wyprawiala.Poogladala Meska i stwierdzila ze to wcale nie ropien,tylko jakis ziarniak(jak dobrze zrozumialam)Dostal antybiotyk,cos przeciwzapalnego(bala sie ,ze tamta mogla zanieczyscic) i masc do smarowania CARIDENT.Mam mu podawac antybiotyk i isc w poniedzialek na kontrole.Powiedziala jeszcze,ze takich rzeczy sie nie rusza i ona sie boi co z tego moze wyniknac.Siedze i sie boje paniczne,co chwile zagladam mu do pysia z nadzieja ze sie zmniejszy.