dzis jade do schroniska... zobaczyc kicie dokladnie i zapytac sie czy cos moze juz o niej wiedza.
Ludzie mowili, ze zanim urodzila podchodzil do lydzi i lasila sie. Gdy urodzila widomo- bronila malych.
Pracownicy schroniska nalozyli siatke i rekawice na rece by ja wyciagnac z kartonu. Bedac w nim warczala i prychala wiec nie wiedzielismy cyz nie zaatakuje....
Wlozyli tam rece i nic... koteczka ze wzrokiem niewinnej istotki nawet sie nie szrpala.... w kontenerku tez... patrzala tylko takim sciskajacym za serce wzrokiem czy damy jej tez malutkie....
dobra nie mysle juz o tym....
Cudnie byloby ja ocalic skoro malutkie musilay zostac skazane na sierc
