vivaldi pisze: Powoli przerabiam i siebie i otoczenie, które, z wiosek pochodząc, zwierzę zasadniczo użytkowo traktuje (swoją drogą 10 pieprzonych lat temu nie miałem pojęcia, że kota szczepi się na coś więcej niż na wściekliznę. Trudno uwierzyć?).
Vivaldi, co zlego widzisz w uzytkowym traktowaniu zwierzat? Zgadzam sie, ze kotow, podobnie jak i psow bardzo czesto na wsiach nie szczepi sie na cos wiecej niz na wscieklizne. Zgadzam sie, ze pies musi miec lepsze warunki niz czesto ma, ale jesli ma dobre to co w tym zlego ze pilnuje domu? Albo ze kot lapie myszy? Zreszta bezdome koty w miescie tez traktuje sie uzytkowo, bo przeciez ograniczaja liczbe gryzoni. To nie w uzytkowym traktowaniu lezy blad, tylko w nie zapewnianiu zwierzetom tego, co im sie nalezy.
To troche tak na boku calej tej dyskusji. Co do hodowli - czuje gleboki niesmak jak slysze, ze ojciec kryje swoja corke zeby costam sprawdzic

Vivaldi - piszesz o ludzich ze wsi - wierz mi, do rzadkosci nalezy krycie spokrewnionych zwierzat na wsiach, nawet takich mocno uzytkowych jak bydlo czy nierogacizna. A jesli juz sie zdarza, to zwierze idzie do uboju, nigdy do dalszej hodowli. To cos oczywistego - nie kojarzyc w rodzinie, bo latwiej o choroby genetyczne. U kotow rzadziej sie to zdarza? Moze, ale mimo wszystko takie "sprawdzanie" czy kot nie niesie wag genetycznych jest eksperymentowaniem na zwierzetach. Aha, to chyba nie Vivaldi pisal.
Dla mnie EOT. (czyli wiecej sie juz w watku nie odezwe)