
Misiulka jest u mnie od ponad 2 lat. Jak ją znalazłam była skrajnie wyniszczona, zapchlona, zarobaczona, po wypadku komunikacyjnym. Wiek nieokreślony ale aktualnie teraz prawdopodobnie ok. 4 lat.
Żyła w gromadzie kotów dokarmianych przez gospodarza i dożywiała się w pobliskiej restauracji.
Od sierpnia zeszłego roku ma stwierdzone złogi w pęcherzyku żółciowym, ostatnie usg pokazało że złogi w woreczku się powiększyły, pojawiły się też w przewodzie wyprowadzającym.
Wtedy Misia miała bardzo gwałtowny atak woreczka żółciowego, wątroby, trzustki (wyniki poza skalę). Przez 4 mce ataki powtarzały się. Dostawała ormipural, sterydy, synulax, kroplówki dożylne).
Sytuacja wyciszyła się po odstawieniu leków, przejściu na karmę hepatic. Wyniki krwi z końca marca prawie w normie (neutrofile poniżej normy (procentowo aż poza skalą) oraz trochę podwyższony holesterol i GLDH przy górnej granicy).
Aktualnie dostaje ursopol (2 tygodnie, przerwa 10 dni i znowu), sylimarol, hepatil, wit.e. Miała dostawać essentiale ale odstawiłam bo nie tolerowała go.
Niestety USG u dr Marcińskiego pokazało, że złogi w tym momencie są już w przewodach, pęcherzyku, poszerzone przewody, pogrubiałe ściany pęcherzyka. Leczenie wogóle nie działa na pęcherzyk.
Teraz również Misia za zaostrzone zapalenie pęcherzyka, wątroby, żołądka.
Dostaje kroplówki podskórne, przeciwwymiotne leki, nospę.
Na szczęście je.
Bardzo proszę o pomoc, co może być przyczyną tych zwiększających się złogów? Jak je leczyć?
Prośbę kieruję szczególnie do Blue, widziałam we wpisach, że ten problem niestety "przerabiała" ze swoją kotką.
Może ktoś jeszcze ma takie doświadczenia...
Dodam jeszcze, że w trakcie leczenia dostała Metronidazol, ale bardzo źle na niego zareagowała (już po pierwszej tabletce), miała wymioty i kolejny atak, więc został odstawiony.
Błagam, pomóżcie....