mamy dwa koty, kotkę i kocurka, w wieku 1,5 roku, wychowywały się od małego razem ale nie są rodzeństwem. Kiedy podrosły, kocur coraz częściej i coraz intensywniej zaczął atakować kotkę która przy tym drze się w niebogłosy. Kocur na nią wskakuje, łapie za kark, za grzbiet i szarpie do tego stopnia że kępki jej sierści zostają mu w pyszczku. Ona ucieka, nie bije się z nim, ewakuuje się gdzie tylko może ale niestety on leci za nią

Nie są to koty po przejściach ani odłowione z dziczy, karmimy dobrze, bawimy się z nimi, głaszczemy, pieścimy, nie używamy lasera do zabawy żeby ich niezdrowo nie pobudzać. Oba są wykastrowane we wczesnym wieku, kocur zanim zaczął pryskać (bo próbował kryć kotkę) a kotka przed pierwszą rują.
Póki jedno z nas pracuje w domu to od razu może interweniować ale strasznie nas to martwi pod kątem wyjazdów czy dłuższych wyjść. To co on robi na pewno nie jest zabawą tylko czystą agresją :/ Przypuszczamy że to nasza wina bo za bardzo pozwalaliśmy kocurowi na agresję w naszym kierunku, bawiliśmy się z nimi rękami, za bardzo pozwalaliśmy żeby przy głaskaniu czy zabawie eskalowały złe emocje u niego. Widzimy ten błąd i pracujemy nad nim ale tak sobie pomyślałam czy czegoś może brakować? Nie mamy zabójczo dużego mieszkania ale postaraliśmy się żeby koty mogły wchodzić na wyższe meble, szafy czy regały i tam odpocząć. Mają zabezpieczony balkon, zabawek również nie brakuje, rzeczy do drapania też.
Planujemy w jednym pokoju zainstalować kocie półki i budkę, może nawet doposażyć w jeden mniejszy drapak. Możemy coś jeszcze zrobić?