Zebrało nam się dziś na wspomnienia. Przyszedł mój brat z dziewczyną – ona po raz pierwszy widziała Sonię – i włączyliśmy kasetę z pierwszymi chwilami koteczki u nas. To już miesiąc i 10 dni! Strasznie szybko to zleciało
Oglądamy sobie filmik , w pewnym momencie słychać było głośny syk i warczenie Soni( (z kasety oczywiście) - patrzymy a Imbir stanął w pokoju, najeżył się, ogon napuszył i szuka zdezorientowany trzeciego kota. Sonia leżała grzecznie pod półką w przedpokoju, podszedł do niej trącił noskiem i stwierdził że wszystko w porządeczku.
W ogóle kocurki poczyniły ogromne postępy przez ten czas. Sonia staje się coraz pewniejsza, wpakowała się bratu i dziewczynie na kolana upominając się o pieszczoty.
W sumie można powiedzieć że koty tworzą całkiem zgraną paczkę. Strasznie mnie rozczuliły w niedzielę: było gorąco i duszno, my i kotki pokładaliśmy się jak tylko była możliwość, w pewnym momencie oba koty przydreptały na łóżko, wtuliły się w siebie (tam gdzie jedno miało nogi to drugie głowę) i spały tak dość długo. Mam to na kamerce
Któregoś dnia Imbirkowi nudziło się okrutnie, stanął pod drzwiami i miauczał żałośnie. Sonia podeszła do niego, a za chwilę patrzę – ganiają się po całym mieszkaniu. Może to zbieg okoliczności, a może dogadali się w kocim języku. Wolę wierzyć w to drugie.
W tej chwili siedzą zgodnie na balkonie i polują na robaki. Fuj!
Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że mamy Imbirka (dziś został przezwany Bimberkiem) i Sonię. Teraz nie wyobrażam sobie naszej chatki bez nich. A to wszystko dzięki Wam kochani.
Pozdrawiamy