Kroilam miesko. Asystowaly mi oczywiscie obie koty. Czarna dokladnie pod moimi nogami, Biala znajaca swoje miejsce nieco dalej. Kawalek miesa spadl mi na podloge. Bylam przekonana, ze nastapi szybki ruch i tyle a tymczasem Czarniutka grzecznie siedziala dalej i patrzyla sie na kawalek smetnie lezacy na podlodze jak hipnotyzer. Zjadla dopiero jak miesko podnioslam i wlozylam do miski.
Bialas nie ruszyla sie, zeby nie dostac w leb od Czarnej, wiec nie wiem gdzie sie jej dobre wychowanie konczy
Chwalilam je w watku o stratach, bo ja nie mam strat wlasciwie, ale dzis to mnie po prostu Czarnienstwo zadziwilo