Mitzi-Putzi odszedł z powodu białaczki.
Została jego matka. Mieszka w Fundacji, w oddzielnym pokoju. Ale to nie luksus - to konieczność. Istnieje niemal pewność, że i ona ma białaczkę.
To zwykła szaro-bura kocica, z przykrótkim ogonkiem 2/3. Bardzo lubi poszeptywanki. Spuszcza wtedy głowę, przytula się do policzka i słucha. Można jej wszystko opowiedzieć.
Mam plan. Jak zwykle jest to plan minimum. Żeby Mama Putzi mogła poznać inne koty z Fundacji i może z którymś się zaprzyjaźnić. Bo planem maximum jest dom. Własny dom.
Realizacja planu ma przebiegać następująco:
- badania krwi i test na białaczkę - koszt ok 100zł [chyba że test byłby z FIV-em to 120zł]
- sterylizacja - 80zł
- jeśli test na FeLV wyjdzie dodatni to leczenie interferonem - tu jeszcze nie znam kosztów.
I ogromna prośba - konto Fundacji zieje pustką. Jeśli ktoś mógłby przekazać jakiekolwiek pieniądze na leczenie Mamy Putzi byłoby cudownie.
Jutro postaram się zrobić aukcje na ten cel. Mam nadzieję, że uda się uzbierać te pieniądze.