No to zaczynamy nowy wątek. Tak prawde mówiąc ciągle jestem w szoku ale od początku. Kicia w samochodzie była bardzo grzeczna. W transporterku przerażona wtuliła się w kocyk i tak spędziła 4 godziny jazdy. Z relacji chłopaków wynika, że dawała o sobie znać puszczając cichutko bąki ale to przeciez i damie może sie zdarzyć. Jak wyjęłam transporter z samochodu to zobaczyłam w środku skulone coś z wielkimi przerażonymi oczami no i w tym miejscu kończy sie koszmar. Postawiłam transporter w przedpokoju, otwarłam drzwiczki i co ..... zupełnie bez stresu wyszedł z niego mały chudzielec i zaczął się przeciągać wyciągając jedna przednia łapę wysoko do góry. Takiego kolorowego kota dawno nie widziałam. Oglądajac fotki z poprzedniego wątku Dongi myślałam, że jest bardziej kremowa. Wygląda dosłownie jak szylkretka (kremowo-czekoladowa) tak niesamowicie przeplataja się kolory na jej małym ciałku a do tego ma białą plamkę na pysiu jakby go włożyła w śmietanę. Jest bardzo drobna i chuda. Ja przyzwyczajona do mojego rudego tłuściocha naprawde byłam w lekkim szoku jakie to maleństwo. Wyglada jak kociak kilkumiesieczny a nie dorosła kotka. Po rozprostowaniu kości kicia wsunęła miskę jedzenia i zaczął się balet. Zmieniła się w rozmruczane, miziajace się kocisko. Dosłownie nie można usiąść, bo zaraz jest na kolanach. A to co na nich wyczynia tego się nie da opowiedzieć. Jest po prostu niesamowita. Tak miziastego kota chyba jeszcze nie widziałam. Widziała nas pierwszy raz a potraktowała całą swoja kocia miłością. A teraz dzisiejsze doniesienia z frontu. Kicia około 2-iej w nocy zrobiła wzorcowego kupala i siku do KUWETY (był w niej żwirek obsikany przez Zenka - myślałam, że to ją przekona do czego służy ta skrzynka). Po prostu bomba. Ale to jeszcze nie koniec rewelacji. Rano jak Krzysiek się obudził to zobaczył kota śpiącego w łóżku. Oswiadczam zatem, że Dongi jest cywilizowanym kotem a nie jakimś tam wsiowym syjamem.
Jak na moje oko kicia chyba nie był żywiona zbyt dobrze. Futerko jest raczej matowe i miejscami wydrapane (oj te pchełki). Uszka brudne i wydrapane ale dzisiaj czeka nas czyszczenie. Kicia jest drobniutka i chuda i wygląda z tyłu trochę pokracznie jak stawia te swoje chudziutkie łapinki. W tuczeniu kota mam jednak wprawę, więc tym się nie ma co martwić. Kicia jest najprawdopodobniej w ciaży (to mówiła już pani z gospodarstwa) i rzeczywiście brzuszek jakby był nieproporcjonalny do chudości ciałka. Musimy się szybko uporać ze sterylizacją ale to będzie zależało od wyników badań. Chciałam jej dać od razu tabletkę odrobaczająca ale w takiej stuacji poczekam na decyzję weta. Nie chciałabym jej zaszkodzić.
Podsumowując mogę stwierdzić, że nie było się co bać. Kotka jest totalnie bezstresowa i teraz już tylko będzie lepiej. Relacja fotograficzna będzie jak tylko się uporamy z fotkami.
Stary wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45423