Ma na imie [chyba] Dongi.
Ma ok trzech lat.
Ma niebieskie jasne oczy.
Ma kształty i kolory syjama starego typu.
Ma też na grzbiecie melanż kolorów kawy i czekolady.
Ma nawet takie melanżowe wąsy.
I to chyba wszystko, co ta kotka MA.
Bo teraz to już same `nie ma`.
Nie ma domu i swojego człowieka.
Nie ma miejsca do spania i miseczek z jedzeniem.
Dongi mieszka w Trzcińsku, koło Jeleniej Góry, gdzie jestem na wakacjach. Gospodyni, u której mieszkamy, dokarmia Dongi i pytała, czy nie znalazłabym jej domu.
Dongi nie jest kastrowana, w tym roku jej kocieta skończyły w rzece. Zeszłoroczne zresztą też.
Dongi najedzona pakuje sie na kolana, nie trzeba jej zapraszać.
Nie mam stałego dostepu do netu, będę zaglądać codziennie po południu, do czwartku. Zdjęcia mam ale nie mam kabelka, żeby je wstawić, jesli jutro w Jeleniej G. będzie mozliwość przewalenia ich na płytkę, to bedę je wstawiać.
Może zdarzy się cud i Dongi trafi do jakiegoś domu?