O dwóch takich, co...... już nie szukają.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob lis 26, 2005 0:40 O dwóch takich, co...... już nie szukają.

Witajcie,
Chcemy się przedstawić. To my - Jacek i Placek :
Obrazek
Nazwano nas tak, bo podobno już raz byli chłopcy o takich imionach. I nawet ukradli księżyc. I mieli dużo szczęścia w życiu. A my też chcemy mieć szczęście. Te imiona są właśnie na szczęście.

Urodziliśmy się w warsztacie przy pewnej bardzo poważnej instytucji. Było nas pięcioro.
Najpierw jeden pan, co krząta się po tym warsztacie chciał nas utopić, ale panie, które pracują w tej poważnej instytucji - nie pozwoliły na to.
Zaopiekowały się nami i naszą mamusią. Mamusię mamy śliczną - sami zobaczcie :
Obrazek

Opiekowały się nami i mamusią przez siedem tygodni i było nam całkiem nieźle, choć trochę brudnawo w tym warsztacie. Dostaliśmy kartonik z kocykiem. Mamusia dostawała jedzonko, aby miała dla nas dużo pokarmu.

A potem - po siedmiu tygodniach - jakoś zaczęło nas ubywać. Przychodziły te miłe panie z jedzonkiem i za każdym razem ktoś z naszego rodzeństwa znikał. Znikali nasi braciszkowie, którzy mieli ładniejsze kolorystycznie i dłuższe futerka. Podobno wyprowadzali się do prawdziwych domów, gdzie jest czysto i ciepło i gdzie są ludzie, którzy przytulają i głaszczą takie kociaki jak my.

Nasze futerka są banalne - i nas nikt nie wziął.

Powiedziano nam dziś, że jutro musimy rozstać się z mamusią, bo mamusia ma być jutro zoperowana, aby więcej nie mieć dzieci. Pan z warsztatu tak nas polubił, że powiedział iż nie bedzie więcej topił dzieci naszej mamusi. A mamusia jest mu potrzebna, bo zatrudnił ją w warsztacie jako łapaczkę myszy.
Jutro musimy się wyprowadzić. Zabiera nas taka jedna duża osoba, która powiedziała, że u niej też bedzie nam dobrze i ciepło, ale nie bedziemy mogli zostac u niej na stałe.

Mamy sobie poszukać domu.

No to szukamy.
Czy jakis dom przypadkiem się w nas nie zakochał od pierwszego wejrzenia ?
Ostatnio edytowano Sob gru 03, 2005 19:26 przez Elżbieta P., łącznie edytowano 3 razy

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Sob lis 26, 2005 0:58

Sa absolutnie przepiekne :lol:

ale nie wiem czy za ten tytul Cie nie wsadza :wink:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob lis 26, 2005 1:02

eve - jak mnie wsadzą - to bądź tak dobra i zaopiekuj się kociakami :D

Ja mam na mysli wyłącznie bohaterów książki Kornela Makuszyńskiego.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Sob lis 26, 2005 1:07

Nie wsadzą, nie wsadzą, spokojna głowa. :lol:
A czy tamci inni mieli duzo szczescia w życiu to aie dopiero okaże za pare lat ( nie zebym im źle zyczyła, broń Boze)
Maluchy sa absolutnie przecudowne. Moje ideały kociej urody.
I mamusia taka śliczna...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob lis 26, 2005 9:18

ale ciudne grubiutkie maluchy...
mamusia dobrze karmila co grubaski??
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Sob lis 26, 2005 11:03

Są przepiękne, takie trochę exo z tymi malutkimi noskami :wink:

enigma

Avatar użytkownika
 
Posty: 47536
Od: Wto wrz 13, 2005 14:25

Post » Sob lis 26, 2005 17:34 Re: O dwóch takich, co...... szukają domu.

Nasze futerka są banalne /.../

Jacku i Placku, jak takie małe kociaki jak Wy mogą wygadywać takie wielkie bzdury?
Wasze futerka są piękne :love:, kociopręgowane i białoskarpetkowe.
Za domek dla Was :D :ok:

Hana

 
Posty: 10976
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Sob lis 26, 2005 19:10

Teraz piszę ja - Jacek.

Dziś spotkały mnie straszne nieszczęścia :

Po pierwsze - straciłem mojego brata - Placka. Placek ma juz dom , z którego nie bedzie musiał się wyprowadzać. Bardzo mi jest smutno bez rodzeństwa.

Po drugie - przyszła Ona i zabrała mnie z warsztatu. Wsadziła mnie w jakąś warczącą maszynę i wywiozła. Cały czas wrzeszczałem w tej maszynie ze strachu. Chyba ją zdenerwowałem, bo zamiast do domu - zawiozła mnie do Lecznicy Weterynaryjnej.

Po trzecie - musiałem wypić słodkie bananowe świństwo.

Po czwarte - spryskano mnie jakimś śmierdzącym płynem, aż byłem cały mokry. Potem Ona zawinęła mnie w ręcznik i przez godzinę nie dała się ruszyć. I jeszcze wybijała wszystkie pchełki, które wchodziły mi na nosek.
Taki byłem nieszczęśliwy :
Obrazek
Teraz już się uspokoiło. Jest ciepło, cicho, dostałem dobre jedzonko.
Leżę teraz u niej na kolanach i dyktuję - co ma pisać. Nawet trochę pomruczałem. Chyba ułożę sie do snu. Dobranoc. Jutro napiszę więcej, jak już się otrząsnę z tych nieszczęść.

A ten domek dla mnie - jeszcze ciagle się nie znalazł ?

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Sob lis 26, 2005 19:22

Jaki on uroczy! :1luvu:
Bardzo się ciesze, że Placek ma już domek!
Oby Jacek też miał takie szczęście!
Domku znajdź się!!

Zonia17

 
Posty: 25
Od: Nie paź 16, 2005 11:38
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lis 26, 2005 20:44

Elżbieta P. pisze:A ten domek dla mnie - jeszcze ciagle się nie znalazł ?

Czy wszystkie Jacki są takie niecierpliwe? :strach: :lol:

Hana

 
Posty: 10976
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Sob lis 26, 2005 22:22

Jacusiu...
Domek jest... ale jeszcze nie wie ze na ciebie czeka...
nie badz taki szybki bil... :D
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Nie lis 27, 2005 19:51

Jacuś, wiem, że jestes teraz w najlepszych rękach!
Trzymam kciuki, by nowy domek zaraz się znalazł!
Obiecuję dobrze zajmować się Twoją piękną i bardzo mądrą mamą :-)

Serdeczności dla Pani Elżbiety
Dziękuję za pomoc
:D
Pat
 

Post » Wto lis 29, 2005 13:48

Śliczny tygrysiunio :love:
Szkoda, że muszę przystopować na dwóch pięknotach :(
Ale będę mocno trzymać kciuki za dobry domek :ok:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2005 11:49

To ja - Jacek,
Nie pisałem przez kilka dni, bo Ona popsuła komputer.
Trochę go już zreperowała, ale nie do końca, bo nie mogę wstawić dziś moich nowych fotek. Ona tego nie potrafi naprawić.

Ona wogóle na niczym się nie zna. A juz najmniej na kotach.
Opowiem Wam co ona wyprawia.

Drugiego dnia, po tym jak mnie przywiozła - chodziła cały dzień po mieszkaniu, zaglądając pod wszystkie meble i szukała..... mojej quupki.
Mówiła, że to niemożliwe, abym przez tyle godzin nie zrobił. Szukała, szukała - sprawdzając wszystkie kąty... Szkoda mi się jej trochę po paru godzinach zrobiło - więc wszedłem do kuwety, zrobiłem i zasypałem, ale tak, żeby widziała.
Była bardzo zadowolona, że ją nauczyłem, że kupala robi się do kuwety, bo musiała tego nie wiedzieć, jeśli szukała pod meblami.

Dawała mi jakieś świństwa do jedzenia. Na jednym słoiczku, który dla mnie otworzyła przeczytałem, że jest to pokarm dla ludzkich niemowląt :conf: i że zawiera marchewkę i cielęcinę. :strach:
Mamusia mnie uczyła, że koty jedzą myszki i wróbelki, ale nic nie mówiła o żadnej marchwi, ani cielęcinie.... Pierwsze słyszę, aby koty łapały cielęcinę !!!!
:roll: Okazuje się, że Ona zupełnie nie zna się na kocim jedzeniu.
Dopiero wczoraj ugotowała mi prawdziwego kurczaka - to taki trochę większy wróbelek. Smakował.

Trzy paskudne stare kocice u Niej w domu - cały czas na mnie prychają. Ja sie nie daję. Też na nie prycham i jak mi sie uda - łapię je za ogony. Na złość . Za to prychanie.

A czwarta kocica próbowała mnie polizać i powiedziała, że bedzie teraz dla mnie zastępczą matką. Akurat . :evil:
Ja mam już jedna mamusię i nie potrzebuje zastępczej. Zresztą przeczytałem w bajkach, że zastępcze matki - to macochy i są niedobre dla swoich przybranych dzieci.
Moja mamusia jest śliczna. A ta kandydatka na moją macochę - jest wstrętna - ma szare dłuuuuugie futro i nos spłaszczony, tak, jakby ją ktoś łopatą walnął.
Oczywiście ją oprychałem i powiedziałem, żeby się ode mnie odczepiła.

Sami widzicie, jakie ja mam tutaj ciężkie życie.

Bardzo Was proszę - zabierzcie mnie z tego domu, gdzie zupełnie nie znają się na kotach.
Szkoda takiego kota - jak ja, abym się nie zmarnował....
Jestem zdrowiutki, raz odrobaczony, radosny, zabawowy i śliczny.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Śro lis 30, 2005 14:33

To znowu ja - Jacuś.
Słuchajcie - ja naprawdę już dłużej nie mogę z nią wytrzymać.

Wymyśliła dziś, że moje białe skarpetki - są szare i trzeba je umyć.
I umyła je - WODĄ :strach: :strach:

Ja jej pokazywałem, że najlepiej myć się języczkiem, ale Ona jest kompletnie nienauczalna. Nie umie myć się języczkiem.

Zmoczyła mi całe skarpetki.

Zabierzcie mnie szybko, bo jeszcze mnie utopi jak sobie wymyśli, ze należy mnie całego wykąpać.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości