Jana pisze:Nie udało się. Umarł.
Więcej na Lencewicza się nie pojawię.

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Nie udało się. Umarł.
Więcej na Lencewicza się nie pojawię.
mama007 pisze:Jana pisze:Nie udało się. Umarł.
Więcej na Lencewicza się nie pojawię.
co sie stalo?
Jana pisze:Umarł kot, którego miałam uratować. Umarł być może dlatego, że nie zwolniłam się z pracy i nie pojechałam po niego. Umarł jakieś dziesięć minut po dowiezieniu do lecznicy. Nie miałam dostatecznych informacji o jego stanie, p. Iza podkreślała, że ma coś z łapami i dlatego nie ucieka. A on umierał cały dzień w łazience jej sąsiadki. Pewnie uderzył go samochód, pewnie obrażenia wewnętrzne, nie wiem. Nie dowiemy się już.
I kolejne rozczarowanie jeśli chodzi o ludzi. Byłam z nim w innej lecznicy. Wetka rzucała umierającym kotem jak brudną szmatą, czekała aż kot przestanie reagować, bo nie chciało jej się pomęczyć, żeby założyć wenflon. Nie chciała podać morbitalu, chociaż serce jeszcze biło. Po kilku ostrych słowach zgodziła się podać, ale wyniosła kota do innego pomieszczenia i wróciła już z nieżywym. Sądzę, że po prostu przeczekała gdzieś obok.
Obie z gallą zdenerwowałyśmy się strasznie, zabrałyśmy ciało i zawiozłyśmy na Białobrzeską. Tam tech wet była delikatna, upewniła się, że kot nie żyje, przekładała z transporterka do folii delikatnie, wręcz czule - jakby tylko spał. Pogłaskała. Dziękuję.
Ivette pisze:przykro czytac takie rzeczy, kolejnemu bezimiennemu kotu sie nie udało ...przynajmniej dostał szansę i nie umierał na ulicy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anthonybiz, AoD, Blue i 69 gości