Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 08, 2006 9:55

eurydyka pisze:Jana, znasz moja slabosc losowa do rudych braci:), spokojnie przetrzymam miedzy 15-17/09, swoja droga trudno Cie zlapac telefonicznie:)

sa obledni


Mnie w ogóle ostatnio trudno złapać, nawet mój TŻ ma z tym problemy :wink: :lol:

Chłopaki są cudne. Tak samo cudni są bracia u Modjeski, równie cudne są kociaki, które jeszcze zostały w piwnicy (chyba mamy tam chłopca i dziewczynkę).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt wrz 08, 2006 11:42

jak sie zlapia te kolejne maluchy i trzeba je bedzie next weekend przechowac to daj mi znac (14 mam egzamin a potem sie zamierzam odstresowywac bo i tak go nie zdam:(

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pt wrz 08, 2006 14:37

Mówiłam dr Blanc wczoraj o tym, co Ofelia pisała o Bardziejku, że słaby jest. Dr Blanc mówiła, że jak go rano we środę oglądała, to wyglądał w porządku, oko miał nienajlepsze, ale to było wiadomo, ale zachowywał się normalnie, no a potem nawiał. Dr Blanc zapomniała, że on dziki jest i go rano na rączki brała tak poza tym :D
Ofelio, jak on się czuje? Może on po prostu jest taki łagodny obłędnie, żem ożna go sobie przekładać dowolnie...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 08, 2006 19:11

nowe fotki:

Bojkot (bojowy, bojący, bojkotujacy ;) )
http://upload.miau.pl/2/2411.jpg
http://upload.miau.pl/2/2412.jpg
http://upload.miau.pl/2/2413.jpg

Rower
http://upload.miau.pl/2/2414.jpg
http://upload.miau.pl/2/2415.jpg

Galla, on jest chory :( Tylko spi, wstaje na kuwetke i jedzenie. Ale poniewaz je, więc walczy. Obserwuje go i jakby cos było nie tak, to jade do weta. Oczka ładne, ale jeszcze oddycha przez nos. Cierpliwie znosi wszystkie zabiegi :) Taki slodki kuczaczek.

Bojkot wył całą noc i jestem ledwo żywa. Dzisiaj przeniosłam je do salonu, sa w klatce, a koty je zlewają. Muszę spać :roll: a dla nich lepiej, żeby oswajały się z dźwiekami domu.
Bojkot mnie bojkotuje, bo przy TŻ nie fuka, a przy mnie naprychał na kocyk, który mu dalam. ;)

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt wrz 08, 2006 21:12

ale one maja obledne spojrzenie

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pt wrz 08, 2006 21:14

ale one maja obledne spojrzenie

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pt wrz 08, 2006 21:34

Czy ich matka była czarna? Bo Rower rozdarł sie na widok Batmisia.

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt wrz 08, 2006 21:38

Małe bączki jadą jutro na Bródno do nowego domu tymczasowego a my sprzątamy klatkę i czekamy na następne.

Dziś maleńtasy przestawiały pokój syna. Teraz śpią słodko na jego łóżku.
Przyjechał aparat ale musimy poczekać aż znów nabiorą sił do zabawy.
Przecinek się z nimi zakolegował i przez chwilę robił nawet za "starszego brata".
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt wrz 08, 2006 21:54

:cry: :cry: :cry: Moje dzikuny czerwcowe nie mają szczęścia. Martwię się bo coraz bardziej przyzwyczajają się do życia "na wolności", sporo czasu spędzaja na zabawach w ogródku a ostatnio postanowiły wziąć przykład z rezydentek i chodzić z nami na wieczorny psi spacer. Tylko mała Kropeczka zostaje w domu, no i Kizia a my sobie wędrujemy w sile 5 psów i 4 kotów. To fakt, że kociaki bardzo się pilnują ale i tak mam obawy.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt wrz 08, 2006 21:55

Modjeska, czy "Twoje" były zdrowe? Kontaktowałas je z Twoimi kotami?

BTW Rowerek chyba lepiej, bo demoluje klatkę 8O Boje sie go puszczac do moich kotów jeszcze. Właśnie zrobił rzadką kupkę.

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt wrz 08, 2006 22:11

Dzikunki czerwcowe były chore, Modjeska je leczyła, potem zostały zaszczepione.



Umarł kot, którego miałam uratować. Umarł być może dlatego, że nie zwolniłam się z pracy i nie pojechałam po niego. Umarł jakieś dziesięć minut po dowiezieniu do lecznicy. Nie miałam dostatecznych informacji o jego stanie, p. Iza podkreślała, że ma coś z łapami i dlatego nie ucieka. A on umierał cały dzień w łazience jej sąsiadki. Pewnie uderzył go samochód, pewnie obrażenia wewnętrzne, nie wiem. Nie dowiemy się już.

I kolejne rozczarowanie jeśli chodzi o ludzi. Byłam z nim w innej lecznicy. Wetka rzucała umierającym kotem jak brudną szmatą, czekała aż kot przestanie reagować, bo nie chciało jej się pomęczyć, żeby założyć wenflon. Nie chciała podać morbitalu, chociaż serce jeszcze biło. Po kilku ostrych słowach zgodziła się podać, ale wyniosła kota do innego pomieszczenia i wróciła już z nieżywym. Sądzę, że po prostu przeczekała gdzieś obok.

Obie z gallą zdenerwowałyśmy się strasznie, zabrałyśmy ciało i zawiozłyśmy na Białobrzeską. Tam tech wet była delikatna, upewniła się, że kot nie żyje, przekładała z transporterka do folii delikatnie, wręcz czule - jakby tylko spał. Pogłaskała. Dziękuję.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt wrz 08, 2006 22:23

:crying: :placz: :placz: :crying: :placz:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt wrz 08, 2006 22:26

Jana, tak mi przykro :(
Mam pewne podejrzenie, czy to możliwe, że to ta osoba, o której rozmawiałysmy?

Proszę Cię, nie myśl o tym w ten sposób, nie obwiniaj się! to nie jest tak, że akurat Ty ponosisz odpowiedzialność za to, że stało się to, co się stało.
WIem, ze trudno wyceniać każde istnienie, każde uratowane życie - że np. wszystkie uratowane kociaki równoważą śmierć tego biedaka. I nie próbuję tego robić . Chodzi mi tylko o to, żebys nie czuła się winna dlatego, ze nie wyszłaś wcześniej z pracy - to nie tak, nie można myśleć w ten sposób.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 08, 2006 22:47

Jana przykro mi :cry: ,przykro mi że kotek umarł i przykro mi że trafiłaś na nieodpowiedniego człowieka w miejscu gdzie powinni [pracowac ludzie przez duże L.Takie to wszystko smutne :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43963
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 08, 2006 22:50

Byłyśmy na Lencewicza w Marcelu 2. Polecana lecznica, ja tam leczyłam Szczurka kiedyś. Może i fachowcy, ale bez serca. Obym już nigdy nie musiała tam pojechać, zwłaszcza z bezdomniakiem.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, Wojtek i 34 gości