Spędziłam dzis u niego jakąś godzinę i donoszą, co następuje:
- kotek zjadł kolejnego gourmeta - lubi ten mus w średnich puszkach. Jest sprytny, bo gmera sobie łapką w puszce, żeby nabrać jedzonka na łapkę i pazury, a potem z tego zlizuje; jadł też covalescence support (proszek rozrobiony na taki budyń),
- wetka mówi, że odbyt nieco lepszy,
- kotek bardziej ożywiony,
- mruczy bez przerwy, ciągle chce, żeby go głaskać,
- zaczynają go bolec zastrzyki (to o dziwo dobra wieśc, bo wcześniej był tak obolały, że nic już nie czuł)
Teraz, żeby zobrazowac, że jego stan poważny mimo wszystko ,napisze, ze jak wetka brała wydzielinę z uszu, to tam była sama ropa i krew. Po prostu waliła z uszu. Skóra w uszach schodziła płatami. Podobno teraz jest lepiej. (ja wiem, że i tak stan tych uszu jest nadal okropny).
Kupiłam mu 4 średnie gourmety z musem, dwa małe z musem i opiekanymi kawałkami. Wydałam 14 zł na jedzenie.
Biedak jest dość słaby, ale dostaje kroplówki, antybiotyk tak jak na początku. Jeszcze sie nie liże, ale poprawa ma być już do końca tygodnia. U weterynarzy może zostac nawet w przyszłym tygodniu.
Jutro znów tam idę. Zawsze to mimo wszystko inaczej jak chorym opiekuje się lekarz, a inaczej jak rodzina (niestety on jest tak zajechany, że do domu wziąc - ryzyko)
Trzymajcie kciuki.
