dziś nastapiła przełomowa chwila- Ravic po raz pierwszy (no kiedys w zimie juz tak się udało, ale się nie liczy


jestem przeszczęsliwa, bałam się, że mój kot to lampart tylko na kanapie, ale na dworze też pokazuje, co umie

ludzie pomyślą- idiotka. Stoi pod drzewem, na którym ja, i pieje z zachwytu.
Obciach.
Ale jak sama wlazła, bo mi się smycz zaplątała, to było całkiem śmieszne.
Ravic
Raviku, szkoda tylko, że nie bedziesz mógł wchodzic za często na drzewa... na smyczy wleziesz i się udusisz. Bez smyczy wleziesz i mi uciekniesz. I co będzie?