kassja nie posypały się piórka, powąchał kupkę i odszedł zniesmaczony

On do kurcząt już jest przyzwyczajony, w ubiegłym roku wysiadywaliśmy kury pierwszy raz, jak inkubator zaczął ćwierkać to nawet nocował przy nim a najfajniejszą miał minę jak uzupełnialiśmy wodę i jajka ćwierkały. Robił oczy jak pięciozłotówki

Jak zaczęły się kluć kurczęta to zaglądał przez okienko i jak były nowe to miauczał żeby zabrać, a potem kursował między klatką a inkubatorem

A Buni nie udało mi się zrobić lepszego zdjęcia z kurczakami bo z bliska się ich bała. Najlepiej jej się je obserwowało przez szparkę w pudełku

wtedy była bezpieczna
Wczorajsze przeciąganki przed snem

Leczenie kotów w piwnicy jeszcze musi potrwać. U Buni już nic nie cieknie ale czasem ma takie paskudne śpiochy ale najważniejsze że już nie ma tej strasznej nadwrażliwości na światło. Doktorka mówiła, że żaden lek nie zlikwiduje na raz wszystkiego tylko będziemy po kolei zwalczać. Teraz boję się z kolei żeby mi się którąś plagą Bibi i Popiołek nie zaraziły nim wyleczymy bo czasem szaleją jak stado pawianów

Po niedzieli jedziemy do kontroli to zobaczymy co i jak. Sierść wydaje mi się, że po tych smarowaniach troszkę się poprawiła i zobaczymy co z tą wątrobą bo było bardzo nieciekawie. Trzymajcie kciuki za Bunię.
Uciekam ciąć pazury bo całe stado ma przerośnięte strrrasznie. Miłego weekendu, pozdrawiam.