Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2012 17:48 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

Jak każdy zabieg.
Szkoda, że zabrakło tych środków ostrożności (a przynajmniej tak wynika z wątku).
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34247
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt cze 08, 2012 17:49 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

kamari pisze:
MariaD pisze:
kamari pisze:Pewnie nigdy nie oddałaś krwi ani szpiku chorym dzieciom?

Bzdurne porównanie.
Do oddania krwi nie jest potrzebna narkoza, badania robi się przed oddaniem. Do oddania szpiku dawcę prześwietla się badaniami na wylot. I najmniejszy problem zdrowotny wykreśla człowieka jako dawcę i krwi i szpiku.


Nieudolnie napisałam, ale właśnie mi o to chodzi. Nie można przekreślać oddawania krwi, bo raz coś poszło nie tak.

Mogło nie pójść "nie tak" gdyby zastanowiono się czy pobranie krwi na osocze MUSI być w takiej ilości i w narkozie. Nie było spowodowane ratowaniem życia na już.

Jana, właśnie przez brak pomyślunku robi się wokół kociego krwiodawstwa zła atmosfera. Przez czyjeś zaniedbanie czy zlekceważenie zasad.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38260
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 08, 2012 17:49 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Gretta pisze:
Jana pisze:Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

Jak każdy zabieg.
Szkoda, że zabrakło tych środków ostrożności (a przynajmniej tak wynika z wątku).

Nie wynika. Nie wiemy jakie badania zostały zrobione.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 17:51 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

A jaki kot żyje dzięki krwi Sary?

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 17:53 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:Nie przesadzacie?
Przecież nikt nie chciał śmierci kotki.

Szkoda, że *anika* nie chce napisać czy wie co się stało, dlaczego jej kotka umarła. Jakie zastosowano środki ostrożności - bo nie wiemy przecież czy i jak kotka była badana przed narkozą. Czy jest to błąd weta, czy komplikacji nie dało się przewidzieć ani im zapobiec. To wie tylko wet i (być może) *anika*.


Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

znaczy się tu nie zachowano standardów?
przepraszam Jana ale ja mieszkam w Poznaniu - tu trochę inaczej patrzymy na rzeczywistość -nie mamy wetów których nie ma potrzeby kontrolować ( powierzenie życia i zdrowia Szagiego wetowi skończyło się jego śmiercią)w związku a tym ostrożna jestem
życie moich kotów ponad wszystko
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 08, 2012 18:02 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:
Gretta pisze:
Jana pisze:Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

Jak każdy zabieg.
Szkoda, że zabrakło tych środków ostrożności (a przynajmniej tak wynika z wątku).

Nie wynika. Nie wiemy jakie badania zostały zrobione.

Jedno wiadomo na pewno - nie ma już Sary.
A poza tym:
**megan** pisze:Sekcja wykazała, że jak dla tej kotki pobrano za dużo krwi.

Więc jednak środków ostrożności zabrakło.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34247
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt cze 08, 2012 18:02 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

dalia pisze:
Jana pisze:Nie przesadzacie?
Przecież nikt nie chciał śmierci kotki.

Szkoda, że *anika* nie chce napisać czy wie co się stało, dlaczego jej kotka umarła. Jakie zastosowano środki ostrożności - bo nie wiemy przecież czy i jak kotka była badana przed narkozą. Czy jest to błąd weta, czy komplikacji nie dało się przewidzieć ani im zapobiec. To wie tylko wet i (być może) *anika*.


Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

znaczy się tu nie zachowano standardów?
przepraszam Jana ale ja mieszkam w Poznaniu - tu trochę inaczej patrzymy na rzeczywistość -nie mamy wetów których nie ma potrzeby kontrolować ( powierzenie życia i zdrowia Szagiego wetowi skończyło się jego śmiercią)w związku a tym ostrożna jestem
życie moich kotów ponad wszystko


Dlatego ja (lub VVu) zawsze byliśmy obecni kiedy nasz kot oddawał krew - choćby po to, żeby się nie bał i był spokojny.

Jana pisze:Obrazek
Transfuzja sprzed trzech lat, Żwirek krew daje Rózikowi, bezpośrednio z żyły do żyły, ok. 17ml. Trwało to długo, bo pełna krew, więc trzeba pilnować, żeby nie skrzepła, pobiera się i podaje malutkie porcje. Żadnej narkozy.
Rózik żyje dzięki swojemu bratu krwi.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 18:08 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:
dalia pisze:
Jana pisze:Nie przesadzacie?
Przecież nikt nie chciał śmierci kotki.

Szkoda, że *anika* nie chce napisać czy wie co się stało, dlaczego jej kotka umarła. Jakie zastosowano środki ostrożności - bo nie wiemy przecież czy i jak kotka była badana przed narkozą. Czy jest to błąd weta, czy komplikacji nie dało się przewidzieć ani im zapobiec. To wie tylko wet i (być może) *anika*.


Powtórzę po raz kolejny - oddanie krwi kota na surowicę nie jest niebezpieczne, jeśli zachowane są pewne standardy i środki ostrożności. A ta krew może uratować życie innego kota.

znaczy się tu nie zachowano standardów?
przepraszam Jana ale ja mieszkam w Poznaniu - tu trochę inaczej patrzymy na rzeczywistość -nie mamy wetów których nie ma potrzeby kontrolować ( powierzenie życia i zdrowia Szagiego wetowi skończyło się jego śmiercią)w związku a tym ostrożna jestem
życie moich kotów ponad wszystko


Dlatego ja (lub VVu) zawsze byliśmy obecni kiedy nasz kot oddawał krew - choćby po to, żeby się nie bał i był spokojny.

Jana pisze:Obrazek
Transfuzja sprzed trzech lat, Żwirek krew daje Rózikowi, bezpośrednio z żyły do żyły, ok. 17ml. Trwało to długo, bo pełna krew, więc trzeba pilnować, żeby nie skrzepła, pobiera się i podaje malutkie porcje. Żadnej narkozy.
Rózik żyje dzięki swojemu bratu krwi.

Jana żeby była jasność- ja tez wiozłam swojego kota jako dawcę - dla własnego kota
świadoma ryzyka oraz zwarta i gotowa
ale nie podoba mi się podejście fundacji jopop
dlatego dla fundacyjnych kotów nie będę dawcą
i tyle
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 08, 2012 18:12 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Ja nie będę się zastanawiać, czy krwi potrzebuje kot prywatny czy "fundacyjny". Jeśli będę mogła pomóc i zostanę o to poproszona, pomogę.

edit - na swoich warunkach (u zaufanego weta)
Ostatnio edytowano Pt cze 08, 2012 18:21 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 18:20 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:Ja nie będę się zastanawiać, czy krwi potrzebuje kot prywatny czy "fundacyjny". Jeśli będę mogła pomóc i zostanę o to poproszona, pomogę.


rozumiem i doceniam
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 08, 2012 18:43 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:Przyznałam, że być może da się pobrać krew z żyły szyjnej bez narkozy, poprosiłam też Szenilę na PW o instrukcje (może też zechce je upublicznić?), spróbujemy tę wiedzę wdrożyć na przyszłość.

oczywiście, że mogę upublicznić, ale jakiegoś cudownego sposobu nie ma...
Dawcami są przeważnie nasze prywatne koty, zdarza się też, że tymczasy, ale nigdy nie są to koty, które u weta mogły by się przemienić w bestię wcieloną :wink:
Kot przeważnie leży, trzymany przez opiekuna. Niektóre koty są spokojniejsze, gdy trzyma je obca osoba, ale większość jednak lepiej współpracuje przy właścicielu. Nigdy nie pobieramy krwi na szybko, kiedy wszystkim się spieszy. Nasze koty przed pobraniem szwendają się po gabinecie, dostają coś ekstra do jedzenia. Przyzwyczaiły się, że po pobraniu zawsze są nagradzane a podczas głaskane. Przeważnie w trakcie pobierania mruczą i są rozluźnione. Nigdy nie robimy tego na siłę i pod przymusem, jak kot się wyrywa, to ok, puszczam, pochodzi, uspokoi sie i próbujemy jeszcze raz. Właściciel też powinien być spokojny i w dobrym nastroju-to się kotom udziela!
Moja koleżanka ostatnio podczas pobierania krwi śpiewała kotu arię z Carmen-podobno z bardzo dobrym efektem uspokajającym :mrgreen:
Niedawno oddał krew przy okazji narkozy do kastracji dziki kocurek, ale tylko dlatego, że był kastrowany, a przeżył pp jako jedyny z miotu 2 miesiące wcześniej. Z jego krwi wyszły 4 dawki surowicy, i była bardzo skuteczna- 3 na 4 kocięta, które je dostały-przeżyły, mimo, że już miały krwawą biegunkę. Jeśli będziemy mieli kiedyś jeszcze takie koty, to również oddadzą krew, ale tylko kocurki(mało inwazyjny zabieg, mała utrata krwi).

Bez narkozy oddają również krew nasze psy, a wiadomo-z psa "doi'' się więcej, bo psimi dawcami są duże psy.
Wydaje mi się, że np. w Weterynaryjnym Banku Krwi im. Milusia zwierzęta również oddają krew bez narkozy.
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Pt cze 08, 2012 19:40 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

**megan** pisze:Sekcja wykazała, że jak dla tej kotki pobrano za dużo krwi.

No to mamy esencję. Tutaj "sprawcą" śmierci nie jest sprawa podania lub nie narkozy. Jest ewidentny błąd lekarski. Niezależnie kto chciał ile krwi pobrać - lekarz powinien ten szalony pęd zatrzymać. Wiem, że wiele osób z fundacji ma doświadczenie w tych sprawach, ale dochodzi do absurdalnych i dramatycznych sytuacji, kiedy ginie kot ratujący życie/zdrowie innym.
Czytam Wasze posty i wydaje mi się, że jest w nich wiele racji: w ferworze walki o następne koty zapomina się o podstawowych zasadach chronienia tych naszych. Czyli jakość przechodzi w ilość, a to jest dla mnie dramat. Wiem na czym polega praca JOKOTa i współpracującej z nim "Boliłapki", wiem jak jest cenna. Ale myślę, że warto się zatrzymać, żeby poprawności statystyki przeżywalności kotów ratowanych przez JOKOTa nie popsuła ilość śmiertelnych wypadków kotów ratujących życie. Słowa o statystyce są brutalne - ale prawdziwe. Myślę, że właśnie pośrednio brak zastanowienia, opanowania i chęć pomocy wykraczającej poza zdrowo-rozsądkowy już obszar jest powodem śmierci kotki *aniki*. Domyślam się, że lekarz pewnie działał pod ciśnieniem sytuacji, ale to on panował nad sytuacją. A przynajmniej powinien...
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt cze 08, 2012 19:59 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Marcelibu pisze:
**megan** pisze:Sekcja wykazała, że jak dla tej kotki pobrano za dużo krwi.

No to mamy esencję.

Kto ma ten ma.
Na razie czytam tylko histeryczne posty **megan** z różnymi żądaniami.
Statystykę kociąt uratowanych i takie tam jej zróbcie, ale nie sterylizujcie aborcyjnie. :roll:

*anika* nie mówi nic.
Jej kot. Jej decyzja o pobraniu krwi. Jej śmierć.
Jej trauma.

Niech by moja Mama urządziła mi podobną jazdę. :twisted:

Marcelibu, fajnie było jak po Tobie jechały różne takie kiedy Meo...?
Ostatnio edytowano Pt cze 08, 2012 20:17 przez redaf, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 20:16 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Ja nie jadę po *anika*. Ani razu nie użyłam Jej nicka. Ani jedno zdanie nie jest Jej poświęcone.
Wynik sekcji jest dla mnie wiążący. Do niego się odniosłam. Podobnie jak Ty oraz wiele innych osób - napisałam swoje zdanie, bo mam do tego prawo. I naprawdę niezależnie od tego, co napiszesz, co sobie o tym myślisz.
Nie wiem, co masz na myśli w zdaniu:
redaf pisze:Marcelibu, fajnie było jak po Tobie jechały różne takie kiedy Meo...
i nie chcę wiedzieć. Na tym zakończę i nie dam się sprowokować w pyskówkę z Tobą, bo to nie wątek do takich spraw. Tutaj się trzeba dobrze zastanowić co się stało, dlaczego i co robić, aby takich sytuacji uniknąć w przyszłości. I tak proszę traktować mój poprzedni post.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt cze 08, 2012 20:23 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

W tym wątku jak na razie pewne są 2 rzeczy:
1. kot nie żyje
2. matka z córką nie komunikują się w tej sprawie
ObrazekObrazek

dorota13

 
Posty: 2550
Od: Pt maja 09, 2008 12:06
Lokalizacja: mińsk maz.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 240 gości