» Pon maja 14, 2012 19:35
Re: ZAGINĄŁ KOT ICEK GORZÓW WLKP, WYSOKA NAGRODA!
Szukałam wołałam Icka juz wszedzie (Parkowa, Ptasia, Warszawska, Urocza, Uskok, DPS, działki OTL,) pytałam mnóstwa ludzi nikt nic nie wie nie widział. Chodziłam nawet po torach kolejowych i przy ulicy (tam którędy mogl przechodzic) czy nie lezy gdzies przejechany.Jestem całkowicie bezradna. Zapadł się pod ziemie. NIe ma Go nigdzie ani żywego ani martwego. Wypuscil sie dwa dni w trase po odstawieniu zastrzyków ale był juz w pełni sił. Zawsze znikał ale wracał po 2-4 dniach. Był bardzo do mnie przywiązany. Teraz tak sie nie stało. Po tygodniu intensywnych poszukiwan jestem pewna (chciałabym się mylic) ze zdecydował czynnik ludzki ze ktos go mi sprzatnał. Albo jechał autem ul. Warszawska i potracil mojego pupila bo czym usunał by zatrzec slady albo kot mogł zostac tez wywieziony w inny rejon Gorzowa i gdzies wypuszczony samopas lub zamkniety omyłkowo w piwnicy. Innych wersje Sa mało już prawdopodobne.Wiem napewno ze gdyby usłyszał mój głos to od razu by do mnie przybiegl . Ten kot był strasznie ze mna zzyty. Gdy usłyszał mój głos na dworze od razu do mnie leciał. Przemierzyłam cały Jego rewir, wolalam i cisza. To dojrzały kocur 9 letni wiec znakomicie znał swój teren Parkowa i okolice.Kot był bardzo madry, reagował na silnik naszego auta jak podjezdzalam pod garaz przychodził i szedł ze mna do domu, albo siadal na klombie i patrzyl w moje okno ze chce do domu. Nie bał sie u nas tutejszych psów ani chodzacego lisa. Bardzo sie przywiazałam do Duska i byl radoscia mojego zycia. Był dla mnie najwazniejszy.Moj przyjaciel. Od
2 tygodni ledwo zyje. Najpierw weterynarz 27 kwiecien-2 maja. Było wszystko juz dobrze wiec go puscilismy go 4 maja wiec nie wierze tez w wersje ze koty umieraja w samotnosci. To był przylepka taka moja. Jak zle sie czuł wracal do domu i wychodzilam z nim na dwór to chodzil jak pies ze mna. Predzej cos mu ktos zrobil bo mial taka wade ze wskakiwal na maski samochodu:( Ale nie mam podejrzen zadnych do moich sasiadów bo byl tu na Parkowej wychowany i uwielbiany od małego...i kazdy dzwonil mi domofonem jak sie zjawiał. Jak mowilam do Icka ze uszy bola to kladł na nich łape. Jak w trakcie spania lezał na mnie i czasem wyciagnal pazury wystarczylo krzyknac boli, od razu je chował, nie przechodzil tez przez ulice