Dziewczyny dzięki za rady, a teraz opis sytuacji:
Książę jest kotem wolnożyjącym, który jest dokarmiany przeze mnie i dziadków, ogólnie to apetyt mu dopisuje zawsze, choć zauważyłam już kilka miesięcy temu że domaga się zawsze wody i pije jej sporo, ale nigdy żadnych objawów nie zauważyłam innych, tymczasem ostatnio od czwartku Książe znikł, myślałam że gdzieś tam nocuje i u kogo innego podjada, ale jak nie stawił się 3 dni, to wyraźnie się zaniepokoiłam, cały czas go wszędzie szukaliśmy, no i w niedzielę wieczorem wzięłam na spacer Seniorkę, dwukrotną matkę jego dzieci, i poszłyśmy na poszukiwanie "Męża" patrzę, a Pysia Seniorka węszy w kupie liści, i to był strzał w dziesiątkę, w tej kupie leżał Książę, wstał popatrzył na mnie jakgdyby mnie nigdy na oczy nie widział i chwiejnym krokiem zaczął uciekać nad rzekę, zadzwoniłam po babcię, przybiegła, choć to 82 letnia kobieta i o 22 poszłyśmy go szukać, w zaroślach, leżał nad brzegiem i pił wodę, babcia go zawołała i przyszedł na brzeg, nie miał już siły, więc babcia wzięła go na ręce i powoli ruszyłyśmy ku domowi, w domu leżał jak martwy na boku, w ogóle nie sikał, ani nie jadł, tylko wstawał pić, i tak do rana, rano pojechałyśmy do pani wet, dostał kroplówki, antybiotyk, i jakieś inne leki, i tak następnego dnia miał usg, stwierdzono powiększone silnie obie nerki, uraz mechaniczny, i zastój moczu w miedniczkach nerkowych, z kolei 3 dnia zrobiliśmy wyniki i wyszły właśnie takie jak napisałam, dziś dostał Solidago, kroplówki, glukozę i antybiotyk i coś tam jeszcze, ja dałam mu 2 strzykawki Conva, bo nie jadł prawie tydzień...

zjadł trochę parówki, i babcia mówiła że zjadł potem mielonego mięsa, gotowanego kuraka, zrobił dużo siusiu, kupę i jest wesoły i żywy...
może wszystko będzie ok, dodam że przez pierwsze kilka dni śmierdziało mu z pyszczka, nie mógł otworzyć oczu, sierść matowa i sztywna, skóra i kości taki chudy...

wieczorem pani znajoma miała dać kroplówkę 200 ml NaCl z Glucosą, ale nie udało się, więc ja będę mu robić wieczorem, a codziennie rano będziemy jeździć do weta na razie,