» Pt sie 06, 2004 12:06
Kotę podrzucono mi pod drzwi jak miał ok.m-ca. Na początku nazywał się Kita zdrobniale Tusiaczek, ale powyszyciu cewki moczowej dostał damskie imię Kota. Był cudownym kotkiem i bardzo przeżyłam jego odejście po 12 wspólnie spędzonych latach. Ptyś został zabrany z działek jak miał ok. 3 m-cy. miał tyfus, parch. świerzbowiec i oczy wypłynięte. lekarz chciał go uśpić ale na szczęscie moja córka się rozpłakała i nie miałam sumienia.Następnego dnia moja córcia wyjechała na zimowisko a ja codziennie z kotkiem na kroplówki. Pomimo braku oczu świetnie sobie radzi w domu tylko jest bardzo zdziwiony jak coś nowego znajdzie się na podłodze i trzeba to ominąć. Rok temu opuściły mu się mięśnie i pomimo dużego apetytu jest chudziutki, ale ma juz prawie 15 lat. Nastepnym domownikiem był piesek Borysek, ktorego przywiozłam z Augustowa /wsiowy szczeniak błakajacy się po ośrodku/. Poczatkowo koty się go bały, ale czas zrobił swoje. Borys jest bardzo przyjażnie nastawiony do wszystkich i wszystkiego co nie jest psem rywalem. Fredka wzięłam z działki bo matka nie chciała go karmić. Jego rodzeństwo już widziało, a on był ślepy. Weterynarz powiedział, że trzeba go uśpić bo jak matka nie chce karmić to kot ma zmiany genetyczne i zrośnięte powieki. Pomyślałam, że jak jeden ślepy się wychował to drugi teą da sobie radę. Na szsczęście zrośnięte były chyba płaty mózgowe czyjeś, ale na pewno nie powieki Fredka. Kot widzi, ma się dobrze a nieocenioną pomoc w wychowaniu okazał Borysek, który nosił go w pysku, lizał i zjadał nieczystości jak najtroskliwsza mamusia. Brat Fredka mieszkał na działce i poczatkowo nosił imię Hrabia Dracula z powodu wystających kłow. Kiedy miał półtora roku zaginąl i przyczołgał się na działkę po trzech tygodniach. Skóra i kości! A jeszcze był luty! Miał pęknięta szczękę, powybijane zęby, odmrożone poduszeczki, ropień na policzku i przetrąconą łapkę. Podawałam mu lekarstwa co dwie godziny również w nocy /do dziecka własnego tak często nie wstawałam/. Podniebienie mu się całkiem nie zrosło i przez to kicha i niestety potrafi osmarkać, ale jest uroczym kotkiem i bardzo zaprzyjażnił się z psem. po pozbawieniu go atrybutów męskości otrzymał nowe imię Czika. Od jutra mam przez dwa tygodnie opiekować się kotem sąsiadki /ale nie Funi/ i jestem trochę w strachu. Strasznie się rozpisałam, ale tego się nie da wjednym zdaniu. O Borysku też mogłabym długo bo właśnie jest chory, ale to chyba na innym forum.