Slonko_Łódź pisze:Nie wiem czy to dlatego, że napisałaś, że mamy się nie śmiać czy też powód był głębszy ale jednak niestety
się śmiałam
Na zdrowie
Slonko_Łódź pisze:U mnie najśmieszniejszym fragmentem jest tak zwana dilerka- wyciągam reklamówkę leków Yenny i dzielę tony tabletek- to na 4, to na 8, to na 5 części i pakuję do kapsułek podsypując jeszcze żelazem. Ponieważ jestem fanką optymalizacji czasu robię hurtowy zapas na 4 dni. Myślę, że sprawdziłabym się w mafii narkotykowej

Specjalizacja - działki
A swoją drogą - kiedy przyjdzie taki dzień, że będę umiała spokojnie zadać kotu tabletkę, to będzie pełnia szczęścia. Jak Ty to robisz, że panujesz nad tym? Ja próbuję dać czarnemu 1/4 lotensinu, ale kiepsko się sprawuję. Jestem na etapie opracowania metody.
Może by zakupić jak PcimOlki za dwa piwa... dać tż-towi, bo on też z tych współczujących jest, i niech próbuje z paszczką coś kombinować

bo na sucho się nie odważa.
Metoda masło/mięso/śmietana/inne podstępne nie jest skuteczna.
casica pisze:Nie ma takiej metody. Można spróbować z poidełkiem - fontanną, ale też nie musi zadziałać.
Fontanna to naprawdę idealny wynalazek, pod warunkiem że kot w ogóle pije wodę. Mam jedną, jedyną Lusię. która nie pije z zasady, (ani z fontanny

), ale ostro biorę się i za to po ostatnich nerkowych doświadczeniach i zaczynam jej sporządzać rosoły, czyli roztwory wodne żarełka

, tak jak Wy.
Slonko_Łódź pisze:Zawsze można też w fontannie puścić coś lepszego niż samą wodę na początku. Zależnie od tego co kto lubi- odrobina wody z tuńczyka, kropla waleriany.
A czy potem filtr już nie jest do wywalenia? Bo się np zasmradza albo cóś?
