Na kociarni jak wcześniej napisała Tangerine było w miarę spokojnie. Dodam, że momentami nawet ponurawo (może to przez pogodę).

BIEDRON - ostatnio bardzo spokojny, jakiś taki zamyślony. Gdy się do niego podejdzie od razu się ożywia, chce by go głaskać i głaskać

CEJLON - miły miziak. Był zadowolony gdy poświęciło mu się choć chwilę. Ciągle machał ogonem, czy to z nudy lub tak zaczepnie? Sama jeszcze nie wiem

I ten wystający języczek. Prawie, że jego wizytówka

CZESTER - miziasty i otwarty. Wskakuje na kolanka i oczami jakby mówi: głaszcz mnie i poświęć mi trochę uwagi

DAGO - większość czasu z nim spędziłam. Siedział mi na kolanach, potem się położył, a potem zaczął mruczeć. Skulony jak dziecko, które potrzebuję czułości i opieki. Tak, do momentu, aż zaczął podchodzić Sipek czy Niania. Wtedy od razu przestawał mruczeć, robił się czujny i gotowy do ataku.

ERIN - dystyngowana dama, która obserwowała co się dzieje na kociarni. Spokojna, ale jak przyszło do karmienia, warczała na inne koty i broniła swojego jedzonka. Cicha woda brzegi rwie. Jest taka piękna

HAKER - miałam go na rękach, głaskałam, ale był tak przerażony.. Ogonek podkulony, musiałam zrezygnować. Potem obserwował mnie z zaciekawieniem z bezpiecznej odległości zastanawiając się czego od niego chciałam

HORACY - sam podchodził do mnie, wskakiwał na kolana domagając się uwagi. Nieśmiałość odeszła gdzieś na bok.

IGNACY - hm, zgaszony jest ostatnio. Natan go sterroryzował, siedział skulony i nie wiedział co zrobić. Wzięłam go na ręce, umieściłam na kolanach i głaskałam tak długo dopóki się nie uspokoił. Nie chciał potem zejść, było mi przykro.

JOWISZ - miziak z niego, ale jak już nie ma ochoty potrafi to zaznaczyć. Pacnął mnie łapką, ugryzł i nie tylko mnie wczoraj więc dałam mu pstryczka w pupę i sobie poszłam. Potem i tak przychodził

KAROLEK - kręcił się niedaleko, troszkę dał się głaskać, ale ogólnie trzymał się na uboczu.

MALIK - jeden z najprzystojniejszych i najweselszych młodzieńców polował na muchy, skakał, biegał, wszędzie go było pełno.

MISIU - jak to Misiu, zawsze gotowy do miziania. Rozłożony i zadowolony.

NATAN - chochlik jeden. Zaczepiał inne koty. Kiedy miał potyczkę z Ignacym, wzięłam go pod pachy, wyniosłam z pomieszczenia, kucnęłam i usadowiłam na kolanach. Oczywiście się wyrywał, warczał. Pewnie by mi wydrapał oczy gdybym nie trzymała mu łapek. Nie minęła chwila, Natan uspokoił się, ułożył wygodnie i nie chciał zejść...

NIANIA - kilka razy podchodziła do mnie, ale akurat wtedy kiedy miałam przy sobie jednego z zabijaków

W pewnym momencie bawiła się myszką jak podrostek. Fajnie to wyglądało. Ostatnio szuka kontaktu bardziej niż zazwyczaj.

RAFAEL - drobny i skoczny młodzieniec. W zeszłą sobotę razem szaleliśmy. Bawiliśmy się sznurkiem. Łapał zdobycz, i trzymając w pyszczku sznurek zanosił go w bezpieczne miejsce. Tyle, że ja trzymałam drugą część sznurka i wyglądało to jakbym go prowadziła na smyczy

SABA - drzemała smacznie w koszyku więc jej nie przeszkadzałam. Wcześniej podchodziła, chciałą usiąść na kolanach, posiedzieć chwilę

SIPETEK - smukły i miziasty, ale na rękach nie lubi za długo. Przychodził, ocierał się, zaczepiał. Przylepka z niego

SZOGUN - nie jestem pewna czy to był Szogun. Nieśmiały. Raczej na odległość, ale kiedy dochodziło do zabawy sznurkiem był chętny i troszkę zapominał, że się boi. Tak było w zeszłą sobotę. Przy karmieniu także podchodził blisko i nie bał się.

WETERAN - także jeden z zabijaków

Zaczepiał innych, ale ogólnie nie były to groźne konflikty.
Plus cała reszta bardziej lub mnie wycofanych, które czekają na swój domek.
