Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 6.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 16, 2010 13:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

babydoll pisze:Ktoś w tej dyskusji śmiesznej o rozliczeniach nazwał ludzi adoptującyh wirtualnie Mirkowe koty jeleniami :lol: Ja jako dumny jeleń 8) potwierdzam głosy powyżej. Najlepszym rozliczniem jest wizyta u Ciebie, ja więcej nie potrzebuje.

Z dziką rozkoszą, po dłuzszej przerwie dołączę się do tego stada jeleni :lol:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 14:20 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Fraszka jak ładnie rozpoczęłaś setną stronę. :D


Dzisiaj założę nowy wątek gdy tylko przyjedzie do mnie biały z wrocławskiego schroniska.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 16:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Chcę jeszcze wrócić do sytuacji Dyzia. Nerek nie da się wyleczyć. Jak zasugerowała mi dalia można ustabilizować kota, wzmocnić karmiąc na siłę. Zapytałam się po co? Kto adoptuje takiego kota?
Jaki komfort życia będzie miał Dyzio kłuty, płukany i karmiony na siłę tylko po to żeby oddychał, żeby biło jego serce. Nerek się nie wyleczy. Nie da się stosować diety przy tylu kotach. Być może gdyby trafił do domu tymczasowego z 1-2 kotami to dieta byłaby możliwa jednak alternatywą dla Dyzia było schronisko. Czy mam utrzymywać go przy życiu?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 16:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Boże, współczuję z całego serca takich dylematów.
Nie ma dobrej odpowiedzi...

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Sob sty 16, 2010 16:27 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Faktycznie, trudno podejmować takie decyzje ale czasami trzeba. Najważniejsze to nie zadawać cierpienia.
Obrazek
Tosia, Mela, Limka i BenekObrazek

mari-A

 
Posty: 221
Od: Śro kwi 22, 2009 6:52
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 16:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Tak, to najważniejsze.

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Sob sty 16, 2010 17:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Mnie,starej łani, cieplej i radośniej jest w stadzie jeleni szczególnie w taka zimę jaką mamy obecnie więc nadal będę finansowała Grzdylka.

makosz11

 
Posty: 456
Od: Pon sty 08, 2007 14:38
Lokalizacja: Świecie n/Wisłą

Post » Sob sty 16, 2010 20:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

No i gdzie ten nowy wątek?
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Sob sty 16, 2010 21:05 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

villemo5 pisze:No i gdzie ten nowy wątek?

Pewnie właśnie nad nim pracuje. :mrgreen:

Na mnie łania mówili w szkole to też, dobrze się czuję przy jeleniach. :lol:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40401
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob sty 16, 2010 21:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Chcę jeszcze wrócić do sytuacji Dyzia. Nerek nie da się wyleczyć. Jak zasugerowała mi dalia można ustabilizować kota, wzmocnić karmiąc na siłę. Zapytałam się po co? Kto adoptuje takiego kota?
Jaki komfort życia będzie miał Dyzio kłuty, płukany i karmiony na siłę tylko po to żeby oddychał, żeby biło jego serce. Nerek się nie wyleczy. Nie da się stosować diety przy tylu kotach. Być może gdyby trafił do domu tymczasowego z 1-2 kotami to dieta byłaby możliwa jednak alternatywą dla Dyzia było schronisko. Czy mam utrzymywać go przy życiu?

Mirko, mój pierwszy persi tymczas miał chore nerki. MMek był stary i niemiły, oddałam go chorego, na lekach i specjalistycznej karmie. W DS przeżył jeszcze dwa lata, komfortowo, w bardzo dobrej formie i kochany.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob sty 16, 2010 21:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Jana proszę znajdź taki dom. Ja nie potrafię.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 21:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Jana proszę znajdź taki dom. Ja nie potrafię.

Kiedy się dowiedziałam o nerkach MMka, byłam przerażona. On był bardzo chory i ledwie żywy kiedy do mnie trafił po kilkumiesięcznej działkowej tułaczce, ale nerki to była najgorsza wiadomość, bo nie do naprawienia. A dom znalazłam wtedy przez Allegro i poszło mi dużo lepiej niż ze zdrowym Świerczkiem czy Małpeczką teraz :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob sty 16, 2010 21:38 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Można powiedzieć trafio się ślepej kurze ziarno.

Jana u Dyzia nerki to nie jedyny problem. Ma autoagresywną chorobę oczu. W tej chwili ma zajęte jedno oko i to nieznacznie. Stres spowoduje najprawdopodobniej, że to się rozwinie. Do tego niefajne parametry trzustkowe.

Jutro jest wet to zabiorę Dyzia na USG. Może coś wypatrzy i stan zdrowia Dyzia oceni dokładniej.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 21:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Jana, napisałaś że udało Ci się oddać chorego kota do DS i mógł tam szczęśliwie pożyć. To naprawdę duży wyczyn, ale czy tak jest za kazdym razem ? Gdyby tak było, gdyby ludzie chcieli przygarniać zwierzaki to przynajmniej z DT poznikałyby te zdrowe wspaniałe kociaki, kotki i kocury. A one są i czasem długo nikogo nie zainteresują a co dopiero te przewlekle chore i wymagające szczególnej opieki? Mirka jest uczciwa w tym co robi i mówi, niczego nie upiększa ale i nie wyolbrzymia. Wydaje mi się że trzeba ufać komuś kto walczy o kazdego kota który do niej trafia, przypomnijcie sobie chociaż Budysia . Natomiast jezeli można jej pomóc zabierając tak schorowanego kota, to wspaniale.
Obrazek
Tosia, Mela, Limka i BenekObrazek

mari-A

 
Posty: 221
Od: Śro kwi 22, 2009 6:52
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 16, 2010 21:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-54 koty-Bydgoszcz.

Czasem ziarno się trafia :wink: Zresztą Aneta zareagowała na ogłoszenie na Allegro, ale MMka znała bo czytała wątek na forum :wink:


edit - mari-A, ja nie napadam na Mirkę, więc niepotrzebnie ty napadasz na mnie :wink: Już trochę kotów oddałam, w różnym stanie psychicznym i fizycznym. Wiem jak jest trudno i jakie to bywa nie do przewidzenia - czasem chory i brzydki kot ma większe szanse na dom niż zdrowy i śliczny.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 25 gości