Dwa pierwsze maluszki płakały pod paletami w lodowatym magazynie. Płakały – a właściwie tylko Kocurek bo koteczka nie podnosiła już nawet główki. Po wzieciu do ręki tuliły się i były lodowate. Nie myślały już chyba nawet o jedzeniu tylko o czymś ciepłym do przytulenia. Szybko nadrobiły.
Dwa kolejne mama pozostawiła w pustej folii, w które pakuje się palety. Pech chciał, że akurat z niedzieli na poniedziałek była ulewa. Lekko podtopione maluchy, z dusznościami dostały antybiotyki – one również szybko zwyciężyły walkę o życie.
Pierwsze 3 dni były u mnie. Potem 10 dni u koleżanki z pracy która dzielnie ukrywała je w firmowej kuchni i wychodziła co 2 godziny na karmienie. Teraz znowu są u mnie. Tak pi razy drzwi 31 sierpnia będą miały 5 tygodni. Koteczka znaleziona najpóźniej - 5 ta nadprogramowa sztuka - ma już domek. Dlatego szczęścia szuka pozostała 4.
Miały już raz szczęście - w każdym innym składzie budowlanym wrzucono by je pewnie do rowu i zakopano albo chociaż zignorowano. Tu dostały nawet kasę na wyprawkę.
Wątek na kotach jest pod adresem viewtopic.php?t=97 ... sc&start=0
Było ciężkie chwile szczególnie dla malutkiej buraski, kiedy po pomyłce podaniu nie odpowiedniego mleka zatkała się do granic wytrzymałości.

Ona zawsze była najmniejsza i zawsze najwięcej jadła..to pewnie dlatego. To szczególna kicia z ogromną wolą walki – miała już objawy neurologiczne, odchylanie główki do tyłu i przebieranie łapkami. I takie spanikowane wielkie oczy – przerażone – i płakanie za każdym razem kiedy zabierałam rękę. Jakby bała się zostać sama. Pewnie..taki maluch i nie wie co się z nią dzieje..to było tydzień temu. Teraz mała wraca do siebie. Odparzenia na nogach i brzuchu prawie się zagoiły. Je żarłocznie, robi piękne kupy, chociaż dosyć często muszę ją myć. Nie ma jeszcze pełnej równowagi i potrafi przewrócić się w kuwecie. Sama też się myje, pełza do kuwety i zaczepia najsilniejszą kotkę do zabawy. Gryzie kopie i ponad wszystko biega robiąc fikołki za człowiekiem. Chce na ręce, kocha głaskanie, pomrukuje przy masowaniu. Jest zakochana w człowieku, patrzy tymi wyłupiastymi ślipiami jakby nie wiedziała nic dziwniejszego w życiu niż człowiek. Na podłodze biegnie do stopy i ponieważ nie może wdrapać się wyżej – siada na nodze i miauczy. Jest rozbrajająca. Na zdjęciach widać że jeszcze trochę osłabiona i wychudzona z wielkim brzuchem. Ale na żywo – mały szatanek. Kotka do kochania i przytulania. Na całe życie !
Drugi kotek znaleziony w „pierwszej partii” to bury, a właściwie taki piaskowy pręgowany Kocurek.

To że był najkrócej z matką na nim też widać. Też były problemy z kupą, potem z oczami. Do tej pory walczymy troszkę z kocim katarkiem – ale wygrywamy. On też potrafi domagać się głaskania po brzuchu i masowania. Też kopie i gryzie. Do tej pory za każdym razem kiedy go wyjmowałam pytałam „a pod kim ty sypiasz że ciągle obsikany jesteś na plecach? ” Od wczoraj wiem, że to nie siuski tylko pseudo cycek jaki zrobił sobie u niego na plecach czarny Kocurek

One zawsze śpią obok siebie i zawsze czarny go ciumka po plecach. Komedia.
Czarny pochodzi z „drugiej partii”.

Był nieduży ale miał za to ogromne jajka od samego początku. Miał też duszności, słabo jadł i krztusił się. Miał biegunkę ale walczył. W rozmowach z koleżanką ustaliłyśmy że to on właśnie może niestety nie przeżyć. Tylko że on tego nie brał pod uwagę. Jadł i spał jadł i spał. I rósł. Oszczędzał chyba siły po przez ostatnie 4 dni urósł prawie dwukrotnie i chyba się wyspał bo teraz zaczyna rozrabiać. On nawet biega ! Ma grube długie łapy, i ogromne pazury. Pierwszemu mu urosły kły. Jest najsilniejszy z całej 5 tki maluchów, najgłośniejszy i najbardziej domaga się swojego. Bezbłędnie chadza do kuwety. Ani razu nie zdarzyło mu się ubrudzić tak jak brudziło się rodzeństwo – nawet w czasie biegunek. Ani razu nie musiałam go myć w umywalce a reszta zaliczała kąpiel prawie codziennie. Pierwszy zaczął się myć i do tej pory jest czyściochem. Jest cały czarny. Nie ma nawet jednego białego włosa.
Po długich godzinach tłumaczenia maluchom, że intestinal rozmoczony mleku jest super opadła mi szczęka. Zobaczyłam czarnego całego w kociej misce wyjadającego jakąś dorosłą suchą karmę. Nasypałam się mu suchego baby Cata i co? Okazało się, że całkiem nieźle idzie mu jedzenie suchego. Mało tego cała reszta zaczęła go naśladować. Jakie to proste..a ja wszystkie małe koty przez całe życie dniami i nocami uczyłam na siłę jeść i gryźć mięsko, przypłacając to ranami drapanymi i gryzionymi do wysokości łokci. Na zdjęciu widać, że czarny próbuje nawet spodeczek..

Została do opisania jeszcze bura kociczka.

Właściwie nie ma co pisać..ideał. Pochodzi z drugiej partii i to widać. Raz biegunka i krwiomocz po złym mleku. Taki standardzik. Najgrubsza z całej czwórki. Właściwie wygląda tak jak kotka, która została znaleziona ostatnia. Tak samo rozwinięta, pierwsza nauczyła się biegać i pić mleko z miseczki nie na zasadzie odkurzacza, a językiem. Mały podróżnik. Wszędzie musi zajrzeć – nawet pod szafki w kuchni. I bardzo głośno potrafi tam płakać. Pieszczoch. Zachowuje się już jak kot. Śpi w kłębku, bawi się papierkiem. Jak wszystkie te kociaki płacze nie że chce jeść, a że chce na ręce. Lucyna ją uwielbia

Maluszki same nauczyły się robić do kuwetki. Trafiają już prawie 100% w piasek a nie obok

Wszystkie kociaki nauczone są dostawać buzi w nos kiedy coś złego się dzieje i płaczą. I to je uspokaja. Więc to są całuśne kociaki do adopcji. Do doświadczonego domku oddam w wieku 6 tygodni, jak tylko będą 100% samodzielne i kuwetkowe. Lada dzień się odrobaczamy. Kociaki można odwiedzić przed adopcją. Oczywiście podpisuję umowę adopcyjną.
Chyba nie muszę pisać jak kochane są maluchy chowane na butelce i jak inne i specyficzne maja charakterki

reszta fotek na fotosiku http://gagucia.fotosik.pl/albumy/669355.html
Aktualizacja 25.10.2009 - Domku szuka już tylko czarny kocurek. Aktualne fotki str.2
LISTOPAD 2009 - WSZYSTKIE KOCIAKI MAJĄ DOMKI