Nawiązałam kontakt z panią z Żabianki, która szukała ratunku dla małych kociąt z podwórka, bardzo zakatarzonych. Jest gotowa zająć się nimi (obiecałam pomoc przy szukaniu potem domków), ale nie daje rady ich złapać. Złapała jednego, najsłabszego, była z nim u weterynarza, niestety kociak w nocy odszedł, pomoc przyszła za późno, miał zapalenie płuc. Pozostała dwójka jest w lepszym stanie i ucieka.
Klatka-łapka byłaby rozwiązaniem. wiem, że taka wędrowała po Gdańsku, gdzie teraz może być?