» Śro maja 20, 2009 19:02
Zadzwoniono do weterynarii tuż obok, że jakiś kot siedzi pod balkonami. Powiedziała mi to Pani weterynarz kiedy później przyszłam, bo 'napomniałam', że zaginął mi kot. Poszłam tam, a on nadal siedział w kącie, koło 15:00. Później jak poszłam zobaczyć jak sprawa się ma on był wciąż w tym samym miejscu, a przed nim leżała miska z wodą i plaster szynki. Ktoś chciał pomóc.
Dzisiaj nie mam siły, ale jutro wrócę tam i rozwieszę ogłoszenia, że znaleziono kota, dodam zdjęcie i opis oraz dodam gdzie jest. Powiem Wam, że chyba lepiej żeby domowy kot przenocował w schronie niż w miejscu którego kompletnie nie zna i mogą go spędzić psy Bóg wie gdzie.
Może to wygląda źle, ale zrobiłam to, co bym chciała by dla mnie zrobiono. Być może gdyby mój kot nie zaginął, nie wzięłabym go stamtąd.
Jeśli właścicielowi zależy, to go znajdzie zwłaszcza, że zostanie mu to ułatwione... Jak ktoś oleje i nie będzie szukał, to sprawa jasna. No i kot wyglądał na typowego kanapowca, a nie kota, który wychodzi na spacery. Zupełnie nie ten typ (nie mówię, że każdy kot który wychodzi z domu jest chudy i wysportowany ale musicie się zgodzić, że to jednak widać)