Zeszłam na dół, tym razem nie ma go....Widziałam jak po posiłku się wymywał, pewnie teraz poszedł sobie uciąć drzemke

Jedno jest pewne, on nie może sobie ot tak chodzić tutaj....mam biuro przy ul. Siewnej, to bardzo ruchliwa ulica. Będę go miała na oku, wygląda na miejscowego. Mam nadzieję że wróci, skoro dostał jedzonko.....Kurczę...a przez ostatnie dwa tygodnie woziłam transporterek w samochodzie, tak przypadkowo, teraz by się przydał. Jutro zapakuje szmpon dla kotów na sucho, jakiś ręczniczek, jedzonko oczywiści i będę czekała na chłopaka, może uda mi się go jakoś doprowadzić do porządku....wyczyścić łapki, pyszczek, usunąć kleszcze...zobaczymy. Jeśli ktoś jest chętny do pomocy, zapraszam!