Pisze dopiero teraz, caly dzien jakos tak zlecial...Funia chce chyba cos napisac, interesuje ja kawiatura

Zapewne Was pozdrawia!
Sprawa wyglada nastepujaco, pierwsza noc przezylismy, Funia z nami w sypialni, Migotka na kanapie, obrazona....Od rana nieco lepiej, Migotka nadal zla, aczkolwiek ja moglam ja dotknac, nareszcie...Duzo czasu zajelo mi zapakowanie ja do transporterka. W ramach wyjasnienia, w srode Migotka byla sterylizowana, dzis mielismy stawic sie na kontrole. Cale szczecie, ze transporterek i podroz samochodem tak ja przerazila, ze u weterynarza dziewczyna byla w miare spokojna, nie rzeba bylo rekawic ani innego sprzetu. Rozmawialam z vetem na temat Funi, Jesli wszystko z jej zrowiem bedzie Ok, w przyszlym tygodniu ja zaszczepimy i zobaczymy co z tym oczkiem. razem z vetem rozmawialismy o tym i doszlismy do wniosku, ze skoro Funia nie widzi na to oczko, to lepiej bedzie je usunac, wyszyscic oczodol i zaszyc (tak ma Migotka), inaczej bedzie ono powodowac infekcje i oslabienie organizmu. Ale vet najpierw musi zobaczyc to oczko. Jesli bedzie do usuniecia, zrobi sie to razem ze sterylka, jedna narkoza, jeden stres. Vet dal nam takze srodki uspakajajace dla Migotki, sprzyjajace zaakceptowaniu nowej sytuacji (lokatorki). Dalam Migotce, rzeczywiscie pomoglo w samochodzie, przy okazji wyczyscilam jej uszka, ale jak tylko wrocilismy do domu, Migotka znow warknela na Funie, aczkolwiek nie jest to juz tak intensywne jak na poczatku
Jesli chodzi o Funie to jest to wspanialy kot!!! Taki zywy pluszak z niej

Juest zupelnie inna niz Migotka. Migocia wazy 2,5 kg, jest malutka, drobniutka, ma dlugie, chude lapy. Funia ma mocna budowe, smieszne krotkie, grubiutkie lapki...Migotka nerwowa i niezbyt Miziasta, Funia to oaza spokoju, tylko by sie miziala i calowala

Popoludniem sytuacja zaczela sie uspokajac... Funia bardzo lgnie do Migoci, szuka z nia kontaktu, ale wie, ze musi byc ostrozna.... Podchodzila do Migotki, a gdy ta zaczela warczec i syczec, Funia zatrzymywala sie i tylko obserwowala...
Funia chodzi za Migocia, gdy Migotka opusci jedo miejsce, zastepuje je Funia, jakby chciala cos Zlosnicy powiedziec.
Teraz byla fajna sytuacja. Leze na kanapie, na moim brzuchu lezy Funia. Podeszla Migotka, usiadla ok. 0,5 metra od kanapy i obserwowala. Po raz pierwszy moglam dotykac rownoczesnie Migotke i Funie. Ogonek funi zwisal, Migotka podeszla cichutko i obwachala !

Funia bardzo cierpliwie zniosla "pierszwy kontakt fizyczny"...tylko sobie ogonkiem powymachiwala, zapewne w celu osmielenia Migoci. Po chwili Funia wstala ostroznie, odwrocila sie do Migoci i patrzyly na siebie, Migocia oparla przednie lapki na sofie i powachaly sobie noski!!!

Oczywiscie Migotka musiala warknac, ale Funia byla cierpliwa, tylko ogon jej sie nastroszyl, a wtedy jej ogonek wyglada ja szczotka z automyjni. Mam nadzieje ze Migotka zaakceptuje Funie, bo Funia jest otwarta na nowe znajomosci...Bede zdawa relacje oczywiscie, a fotki tez pewnie niebawem sie pojawia! Pozrawiamy!