Dlaczego zmieniłam zdanie? Bo tylko krowa nie zmienia poglądów

Wielbłądzio znalazła się w podbramkowej sytuacji zupełnie nie ze swojej winy. Pół roku temu straciła pracę, ostatnio również możliwość leczenia zwierząt w lecznicy przyjaznej wolontariuszom i ich kotom. A kotków ma dużo. I swoich i tymczasów. Jest bez wyjścia, bo przecież nie wyrzuci na ulicę albo do schroniska tymczasowych futerek, których opieki się podjęła. I dałaby radę, gdyby Buśka bardzo poważnie nie zachorowała. Ale zachorowała, dziąsła wymagają długotrwałego i kosztownego leczenia. Dlatego z wielką przyjemnością pozwalam sobie wystawić ten bazarek. Zrobiłam to bez porozumienia z Wielbłądziem, mam nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe.
A teraz o przedmiocie licytacji, bo to nie jest zwykła srebrna bransoletka. Znalazłam ją, jeszcze z metką, na ulicy. Próbowałam odszukać właściciela. Nic z tego. Bransoletka trafiła do mojej szuflady, ale jakoś nie mogłam jej nosić. Bo ktoś zgubił. Dałam ją nawet Marcelibu, ale ona też - znając historię tego cacuszka - jakoś nie mogła się zdobyć na jej założenie. Bransoletka trafia więc na bazarek, bo ktoś - mam nadzieję - ją kupi, bransoletka zapracuje na charytatywny cel. W ten sposób się oczyści.
Oto ona:




Cena wywoławcza 20 zł

licytujemy tydzień od pierwszej oferty.
koszty przesyłki pokrywam ja. W Łodzi i Warszawie możliwy odbiór osobisty.
Bardzo serdecznie zapraszam do licytowania. Pomóżmy Wielbłądzio, bo życie i ludzie sprawili jej bardzo przykrą niespodziankę.