Wchodzimy na cmentarz. Idziemy prosto, po lewej mijając grób Sióstr Karmelitanek. Za nim jest.. kaplica? Coś takiego, duży budynek.
Na jego tyłach urzęduje bura kicia z białym z miotem. Znalazłam ich przypadkiem, zbliżyłam się myśląc, że może to Beżunia.
Kociaków zlokalizowałam dwa, średnio bojaźliwe. Mogą mieć z miesiąc. Cały czarny i szaro - biały, wciąż jeszcze puchate. Czarny ma.. makabryczne oczko. Prawe oczko. Od mojej lewej. Całe czerwone i nabrzmiałe, taki oczobąbel. Jakby miało nagle pęknąć:(((
Trzeba mu pomóc. Nie moge oferować DT. Ale mogę natychmiast podniesc tylek i jechac na lapanke...
czuje sie bezsilna...