Te kociaki żyja tam pod krzakiem jedynie:( Niby maja tam kryjówkę w piwnicy, ale nie bardzo chcą z niej korzystać - albo rozkłada się tam jakieś ich rodzeństwo albo jest inne niebezpieczeństwo
Złapany wczoraj kociak na pierwszy rzut oka był w kiepskim stanie. Monika od 3 dni podawała im antybiotyk. Kociak oprócz ropnia (pewnie dostał łapą od jakiegos okolicznego kocura-zabijaki) ma też początki kk:(
Reszta na razie zdrowa, ale wszyscy tu wiemy, że to tylko kwestia czasu:(
Od jednej karmicielki (tej normalnej) dowiedzieliśmy się też, że tam koty są regularnie trute:( Co jakiś czas znajduje zwłoki na pobliskich podwórkach
Dodatkowo wczoraj złapałyśmy z Moniką kotna kotke z podwórka ulicę dalej. Na podwórku zostało dwoje kociąt - tez jakieś 3,5 miesiaca - czarne i whiskasowe z białymi łapkami - obłednie śliczne i zdrowe

Mimo, ze mama na pierwszy rzut oka po kk, bo nie ma oka:(
Nie mam gdzie kociat wziąć:( I już przestaję ogarniać
Wczoraj znowu telefon z info o kolejnych 3 maluchach w Pruszkowie
Umówiłam się na pofocenie, bo co wiecej mogę?:(
Błagam, jeśli ktokolwiek ma jakieś miejsce lub sie zastanawia... dla tych kociaków to kwestia życia, bo wszystkie są na ulicy pełnej przeciwników kotów, którzy są zdolni do rzucania w koty kamieniami, trucia i kopania (takie przypadki w zeszłym roku tam były

).
Wszystkie kotki, które namierzamy - kastrujemy od razu.