gonia_1986 pisze:czy naprawdę nie obchodzi Was już los schroniskowej kotki? przecież miałam dać jej tylko tymczas....

:(:(:(:(:(:(
Przepraszam za tego powyższego posta, ale byłam ciut rozgoryczona, że odkąd wzięłam Lilkę nikt praktycznie nie interesował się jej losem. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.
Teraz wrócę do Kotki. Jak pisałam byłam z nią u weta w sobotę. Lekarz podejrzewa zapalenie pochwy lub macicy. Robił USG, ale niczego jednoznacznie nie potrafił powiedzieć. Wspominał też coś o ropomaciczu i jakiejś chorobie nerek (podobno powszechnej u persów). Zapisał antybiotyk, który działa przeciwzapalnie. Jeżeli on nie pomoże wykluczymy jakiekolwiek zapalenie. I będziemy wtedy diagnozować dalej. Mam też dokładnie obliczać objętość płynów, jakie wypija kotka. Narazie jest w normie. Kolejną wizytę mamy umówioną na piątek, może będziemy wtedy wiedzieć coś więcej.
Póki co koszty leczenia są niewielkie, bo wet policzył mi wyłącznie za antybiotyk (25zł. o ile dobrze pamiętam). W miarę swoich możliwości będę finansować leczenie kici, gdyby mnie to jednak przerosło poproszę o pomoc. Dziękuję, że jest w Was w ogóle taka chęć.
Z tabletkami mieliśmy trochę problemów. Ani strzykawką, ani łyżeczką nie dało rady. Na szczęście Paweł (mój narzeczony) znalazł świetny sposób i każda dawka wchodzi gładko (przemyca tabletki doskonale zawinięte w kawałki pysznej polędwiczki

).
W chwili obecnej Lilka czuje się już chyba trochę lepiej, choć ciągle jeszcze krwawi. Z jedzeniem jest różnie. Przyjmuje pokarm, choć w niewielkich ilościach. Zanim pojawiły się objawy choroby jadła naprawdę bardzo dużo. I niestety znowu mi schudła.
Ale zachowuje się normalnie. To znaczy chodzi po domu, pakuje się na kolana, mruczy - czyli ok.
Gdyby coś się zmieniło, będę pisać.
Dziękuję wszystkim za odpowiedź
Pozdrawiam cieplutko.