Hiobowe wieści
są takie, że musiałam podjąć ostateczną i męską decyzję.
Dziś upadła kolejna szansa na adopcję Skrzata.
Ktoś kiedyś napisał, że Skrzat nie chce z mojego domu odejść.
I, oczywiście miał rację.
Skrzat nie zrozumie, dlaczego nie może zostać na stałe.
Nie może.
Przez zimę chciałam go przechować, wyleczyć
i z Waszą ogromną pomocą szukał domu.
Nie znalazł swojego przeznaczenia.
Mimo, że jest wspaniałym kontaktowym niekłopotliwym kotuchem,
jest zdrowy, jest czyściutki i bialutki jak śnieg.
Jego przeznaczenie gdzieś jest, tylko musi przejrzeć na oczy
przeszukać ogłoszenia i znaleźć Skrzata.
Czekałam na to całą zimę i wiosnę, łudząc się i odwlekając tę chwilę.
Na próżno.
Skrzat musi odejść. Domu będę szukać nadal, ale ten czas musi gdzieś spędzić.
Jutro pojedzie na wyspę.
Jeśli do kolejnej zimy domku nie będzie, to znowu pewnie trafi do mnie.
Od nowa będzie trzeba go domyć, podtuczyć, dopieścić.
Bardzo mi przykro.
