to co powyżej napisała Tiris... już wyjaśniam...
miałam dziś wizytę przedadopcyjną i panie - matka z córką - zdecydowały się właśnie na Borysa i Bemola... także chłopaki razem, po świętach jadą do swojego domku w Inowrocławiu... dlatego Tiris tak wyje...
co do Iry... jesteśmy po badaniach... testy ujemne... jutro wynik morfologii z rozmazem... dziewczynka dochodzi do siebie po narkozie... przy okazji obcięte miała pazury... walczyła jak lwica przy wyjeciu z transporterka, ale nie była mi straszna - ręce zabezpieczone i wystarczyło wystawić tyłek do zastrzyku... ale... już leżąc na stole i nie mając siły ruszyć łapą, warczała...

do transporterka z klatki weszła sama, oczywiście głośno wyrażając swoje niezadowolenie... teraz jeszcze stoi w transporterze w dużym pokoju - chcę ją mieć pod kontrolą do całkowitego wybudzenia - i już zaczyna... pozostałe footra omijają klatkę z daleka...
Tara jest po wizycie u weta... temperatura książkowa... osłuchowo pięknie... trochę wrażliwa krtań... na razie panna dostała środek wzmacniający - kopa dla układu immunoligicznego... i obserwacja... bankowo bedziemy czyścić ząbki - stąd jest brzydki zapaszek... Tara ma rewelacyjny apetyt... rano zjadła porządną porcję bozity... po powrocie od weta wsunęła prawie całą saszetkę rc convalescenta mięsnego... teraz śpi za szafką w kuchni... trochę jest przerażona ilością ogonów, ale wołana wychodzi bez problemu... i przymila się... i ociera... moje ogony przyjęły ją bez jednego prychu - przyzwyczaiły się...
Chaberka chodzi w kołnierzu... warczy... syczy... marudzi... jutro jedziemy do weta... miało być zdejmowanie szwów i mam nadzieję, że będzie... nie wygląda źle rana... oglądam i smaruję...
Irenka dziś też ganiała się przez chwilkę z maluchami... czuje sie bardzo dobrze... nawet nie protestuje przy braniu na ręce...
Spacja chodzi zdziwiona... jeszcze nerwowo rozgląda się wokół siebie... jeszcze nie wierzy...
rozmawiałam z domkiem Buni... panna pięknie je... kuwetkuje... nawet pobawiła się myszką... czuje się jak pani na włościach...
