
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
iwonac pisze:Hej dziekuję, ale w tym miejscu nie wolno nic postawić na tym polega problem to jest teren uczelni kotów jest cztery wyraźnie wygladaja na spokrewnione i troszke oswojone. Objęcie ich przeze mnie opieką nie jest mozliwe ja poprostu sama nie daje rady. Koty nie mają tam szans one tam krążą ja zanoszę jedzenie ale tez nie moge tego zrobic codziennie- jaka jest moja sytuacja pisalam wielokrotnie ja poprostu wstydze sie wciążpublicznie pisać o mojej sytuacji to nie jest latwe ciagle mówic o nedzy i upodleniu. Moze rzeczywiscie cos mozna razem zoorganizowac w tym miejscu ale nie moge być sama. Kotki na ten moment wygladają jeszcze dobrze. Wiem ,że w tym miejscu latem była kotka z malymi w pudle kartonowym kolo śmietników ale kotki wyrzucono a kotkę pobito bardzo po glowie. Nie wiem czy przeżyła. Wiem o tym bo wtedy szla bardzo starsza pani z miseczka i plakala i ja ja spytalam co sie stało. Koty pojawily sie w tym miejscu nagle pare dni temu. Kiedy przebiegałam tam bo musialam być na określona godzinę to widzialam tą panią ale musialam biec i tylko spytalam co to za kotki a one mowi wyrzucone. I od tego dnia sa tam stale. Myslę ,że one chronily sie na tej malej prywatnej budowie obok a teraz tam juz koncza i je przepedzili. One koczuja pod takimi schodkami to jest chyba akademik przy przy bocznej ulicy od strony Worcella to jest teren uczelnii. Przez te pare dni tam zaglądalam ale nie moge tego robić coodziennie. Zawsze jak przychodzilam były a ten duzy ciągle miauczał. To nie sa maluchy ale trzy wyglądają na tegoroczne. Nie maja żadnego schronienia- pomoc im przekracza moje mozliwości fizyczne finansowe i psychiczne. Prosze osoby z częstochowy moze tym razem ktos sie zainteresuje i pomoze im. Jednego mogłabym gdzieś umieścic na szukanie domu moze nawet jednego moglam zlapac w sobote ale nawet nie bylo komu przytrzymac i kotek odszedl one sa troche oswojone ale tylko trochę(ta pani wtedy mowila ,ze jakis chlopiec te maluchy bral do domu pobawić się- jesli to te same) a teraz przerażone miaucza jak podchodze dwa poglaskalam jak jadły jeden przyłożyl mi łapka ale bez pazurów tam nawet nie ma jak z nimi pobyć bo to doslownie na chodniku. A miseczki które zostawilam w czwartek natychmiast w piatek zostały wyrzucone. One sie zmarnują a jeszcze miedzy czasie rozmnożą
Nie mogę dłużęj pisać dziś.
PROSZE OSOBY Z CZĘSTOCHOWY I OKOLICY I WSZYSTKICH KTÓRZY CHCĄ POMÓC O ZAINTERESOWANIE TYMI KOTKAMI.
jA JUZ NAPRAWDE WYCZERPALAM WSZYSTKIE MOJE SIŁY. PROSZĘ O TO DLA KOTÓW NIE DLA MNIE. NA PEWNO WIELE OSÓB WIDZI TE KOTKI ZWLASZCZA MŁODYCH BO TO TERENY UCZELNII. PROSZĘ CZĘSTOCHOWO POMÓŻ IM. JA MUSZĘ OPIEKOWAĆ SIĘ TYMI KTÓRE JUZ MAM POD OPIEKĄ TO WSZYSTKO MNIE PRZEROSLO NIE JESTEM W STANIE PODJĄC SAMOTNIE KOLEJNEGO WYZWANIA.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, Silverblue i 87 gości