» Pon paź 22, 2007 15:58
Szanowny pan kurier dostarczył krew dopiero dziś....
Tak więc przed nami 24 godziny udręki niepewności.
A maleńka sziś w nocy miała otwarty salon, bo najlepiej jej wchodzi jedzenie mokrego pokarmu ze SOŁU W KUCHNI!!!! Więc dla niej specjalnie talerzyk na środku stołu a co!
Rano talerzyk był pusty, suche w salonie też częściowo zjedzone, w kuwecie 2x siusiu i kupka w cale nie najgorszych kolorach. Mała cała zadowolona paradowała po domu. Jak weszłam do kuchni to cichutkim miauknięciem dopominała sie o jedzenie stojąc na stole przy talerzyku. Nałożyłam dość sporo (jak na nią) myśląc, że co nie zje to schowam do saszetki i wezmę do pracy. Jednak panienka zjadła wszystko i musiałam dołożyć, co również zniknęło. W pracy pochodziła po biurkach i pierwszy raz odkąd Mikrokota "pracuje" zaczęła wchodzić na półki w regałach. Ale szwędanie jej sie włącza jak pańcia wychodzi z pokoju, bo jak jest, to koniecznie musimy się miziać, przytulać, mała śpi oparta pyszczkiem o moją rękę. Dziś mnie też intensywnie udeptywała. Opalała się też na sloneczku.
Jednak brzunio rośnie w przeciwieństwie do mięśni, wątroba też obolałą... i to mnie strasznie martwi...