Wszystko zaczęło się tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64 ... &start=165
Zobaczyłam moją Zojeczkę i od razu się zakochałam. Teraz mam ją już w domu i............jestem bezradna. Co robić? Kotek jest wyjątkowy. Siedzi w szafie-wtedy NIE PODCHODZCIE DO MNIE- prycha a nawet warczy, kładzie uszy..... Jednym słowem-DZIKA, jak ryś z lasu. Ale nie ucieka. Ucieczka, to absolutna ostateczność.
Kiedy wychodzi na poduszkę przy oknie, to czas dla mnie . Mogę głaskać, kłaść głowę obok i cieszyć się tą bliskością.... Mruczenia nie słychać...Na ręce nie brałam, wydaje mi się, że panna na to nie wyraża swej zgody.
Kiedy Zoja zostaje sama, idą w ruch zabawki /myszka ma nawet wyrwane oko..../, odwiedzana jest kuweta po pysznym jedzonku. Czyli kocio je, pije i dobrze się bawi.
Wczoraj nawet pannica postanowiła wyjść z szafy, kiedy siedziałam z książką na fotelu w JEJ pokoju. Wyszła, pokręciła się dyskretnie. Weszła na drapak. Przyjęła pozę jak z pomnika. Wreszcie wróciła do szafy. I zasnęła.
Jej szafa ma częściowo otwarte drzwi, tak że może obserwować, co dzieje się w pokoju.
Zoja jest zupełnie inna od dzikusów, które znam. Ona nie ucieka. Trzyma ludzi na dystans. Nie przepada /nie znosi??/ kocich pieszczot... Toleruje moją obecność... Mam dwie inne kotki w domu. Dorosłe. Wpuściłam jedną z nich -białą MILKI. Prychała niesympatycznie a Zoja nic. Zignorowała ją, więc Milki zrezygnowała. Nie wiem, czy zostawić koty "sam na sam"? Może się dogadają?
Co robić? Jak udomowić dzikiego kotka? Myślę, że kociaki zbyt długo biegały na wolności bez ingerencji człowieka i totalnie zdziczały. Zoja urodziła się ok. 1 maja, więc ma już prawie 5 miesięcy. W ludzkim domu przebywa niespełna 2 tygodnie, z czego u mnie tydzień. Może ktoś ma doświadczenia z takim dzikuskiem??? Pomocy!!!
A to moja Zojeczka
[quote="Martulinek"]
[/img]