czemu nikt nie pyta o wieści nooo
Myślę, że spokojnie już mogę napisać, iż walkę ze śmiercią już wygraliśmy
Teraz została tylko walka z pierwotniakami i wyprowadzanie małego na prostą.
Elfie kupy tendencję mają prawidłową i się poprawiają.
Mały jada już regularnie, choć nadal za mało i chodzimy na kroplówki pod skórne. Chyba mu się to nawet podoba, bo podczas wkłuwania nawet nie piśmie, a potem tak mrrruczy gdy jest miziany na cztery ręce
Dowiedziałam się też jak był karminy w lecznicy gdy go zostawałam.
Dostał miskę z chrupkami, zainteresował się, no ale jak jest człowiek, to przecież trzeba się miziać a nie jeść. Było więc głask, głask, no proszę cię, zjedz malutki. Spojrzenie tych skośnych oczu "muuuszęęę? no doobra" i jednego chrupka zjadał. No i od nowa- głask, głask, no jeszcze trochę... noodooobraaaa.
Przypomina mi to karmienie dzieci "no jeszcze łyżeczkę za mamusię, za tatusia"
Z dobrych wieści jeszcze, to mały zaczął się bawić

Parę podskoków, parę pacnięć myszki, podgryzanie z Florką. Mało jeszcze ma sił, ale strasznie się cieszę
Niech teraz tylko zacznie jeść i pić tyle, zeby go nie trzeba było sztucznie nawadniać nooooo