Oczekiwałam wielkiej chociaż chudej koty, a na dworcu centralnym moim oczom ukazał się wychudzony szczurek na kocich łapkach.

Już po godzinie w pociągu, transporterek okazał się czymś przeznaczonym dla kocich troglodytów, a nie dla niej i pozostałych 5 godzin jechała śpiąc na moich kolanach.
Przyjechałam z nią w środę wieczorem, a już w czrartek rano wylądowałyśmy u vetki.
Okazało się,że mimo swoich 2 latek jest tycia malutka, ma na szyi rankę która nie chce się goić, a nad ranką po sterylce pojawiła sie mała przepuklinka. Leczymy.
Z moim kocurkiem dogadała się niemal natychmiast, gorzej jest z psem. Jeśli tylko boxer mojej siostry ruszy się z legowiska Lea leci na niego z pazurami. Biedny boi się już nawet podnieść łeb. Martwimy się co będzie dalej.
Ma objawy choroby psychicznej. Topi myszki, ile bym jej nie dała myszek do zabawy, tyle ich znajdę w misce z wodą. Dziwimy się.
Zdjęcia już niedługo.