Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Nordstjerna pisze:Jako aktualna oswajaczka klatkowa(piątka dzikunków z mojego podpisu), zdecydowanie jestem za opcją maksymalnego ograniczenia przestrzeni i głaskania na siłę.
I karmienie na kolanach czymś dobrym - u nas hitem jest gerberek z serii "naturalnie proste" - ze strzykawki, z palca, albo z łyżeczki. I głaskanie po karmieniu, aż się całkiem wyluzują.
Jeszcze mycie uszu wilgotną watką daje dobre efekty.
Piątkę kociaków udało się już nieźle zsocjalizować w ciągu tygodnia.
przepraszam, ale śmiać mi się ciutkę chceNordstjerna pisze:Jako aktualna oswajaczka klatkowa(piątka dzikunków z mojego podpisu), zdecydowanie jestem za opcją maksymalnego ograniczenia przestrzeni i głaskania na siłę.
I karmienie na kolanach czymś dobrym - u nas hitem jest gerberek z serii "naturalnie proste" - ze strzykawki, z palca, albo z łyżeczki. I głaskanie po karmieniu, aż się całkiem wyluzują.
Jeszcze mycie uszu wilgotną watką daje dobre efekty.
Piątkę kociaków udało się już nieźle zsocjalizować w ciągu tygodnia.
Uschi pisze:Z wieści.
Krykieta przywiozłyśmy wczoraj. Jest spanikowany, przerażony. Mieszka na razie w sypialni, okresowo z Soplem. Reguje histerycznym syczeniem na każdą niespodziankę typu otwarcie drzwi, ale nie jest agresywny. Daje się brać na ręce, a na rękach mruczy jak traktor i ugniata (łapkami ze strasznie długimi pazurkami). Nieśmiało się też bawi, zjadł, zrobił siusiu.
No zobaczymy.
Uschi pisze:Ochłodziło się. Koty dostały zatem wścieku. Siedzę i usiłuję pracować, ale. Za bardzo się wściekają![]()
A oto nasz mały powrotnik, zdjęcie nieostre, bo nie chciałam go stresować. Też się dziś rano bawił- brzęczącą nakrętką na podłodze
oraz drapiąc kanapę
![]()
Krykiet jest piękny. To zdjęcie w ogóle tego nie oddaje - z tego małego straszydła zrobił się elegancki, nie-wychudzony podrostek o przepięknej, lśniącej sierści, po prostu lovelove...
Uschi pisze:Mały się zdziczył podczas naszej dwudniowej nieobecnosci strasznie, ale w ciągu doby osiągnęłyśmy znów pewien postęp. Niesamowite jest to, jaki on jest biedak strachliwy... Przed chwilą wystraszył się Stachy, a rano - wielkiego palca u stopy tanity. Zastanawiam się nad zgłoszeniem go na członka nadzwyczajnego (bo to tymczas jednak) Klubu Strachulców i Boidoopców genowefy
![]()
Biedny, no. Mamy z nim zagwozdkę.
Uschi pisze:genowefa pisze: Pogłaskać Różyczkę można na trzy sposoby:
1. Jak żarcie jest wykładane na miseczkito przychodzi i daje się głaskać, ale robi przy tym wspomnianą wyżej miną "No już głaszcz jak musisz, ale dawaj wreszcie to żarcie i odwal się ode mnie"
2. Przysypia sobie i jest w związku z tym z lekka nieprzytomna (albo nie chce się jej ruszać z miejsca). Jednak, gdy ktoś przegina z tym głaskaniem (czyli powyżej 30 sekund) to przytomnieje i zwiewa.
3. Czasami przychodzi rano do łóżka jak leżymy - chyba wtedy nie jesteśmy tacy straszni. Mam jednak wrażenie, że ona przychodzi raczej do Pelki, która zaleguje w naszym łóżku i mrrrrruczy.
bo...
wystarczy podmienić Krykieta za Różyczkę, a Sopla za Pelcię - i będzie jak u nas.
Dziś rano Kryk wystraszył się nowych chrupek. Zawsze podaję mu kilka na dłoni w ramach przywracania go społeczeństwu no i po głębokich przemyśleniach kradnie je błyskawicznie, odbiega na bezpieczną odległosć i pożera, łakomczuch jeden. Ale dziś podałam mu różowe serduszka witaminowe, prezent od jego niedoszłej Pańci. Podszedł, spojrzał, poniuchał, zjeżył się, syknął - i dał dyla za zasłonkę.
No ja nie mogę.
A teraz lata z/za dzieciakami i syczy jak opętany. Bawi się, ale syczy.
genowefa pisze:Krykiecik jest piękny![]()
A jak on z innymi kotami się dogaduje?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości