To i wątek został dokocony.
Dziś dzień okrucieństwa dla zwierzów.
Nad Brombą pastwiłam się emocjonalnie. Rano dostała michę - i tyle. Nie było wyciągania na mizianie, ani czułego przemawiania, smyrania za uszkiem w szafie.
I dopięłam swego. Brmbiszcze nieśmiało stękając samo wylazło z szafy się miziać. Siada co prawda nie dalej niż pól metra od kryjówki, ale to już jakiś postęp.
A na kikutku dalej sucho

. Najczęściej poruszając się trzyma go w górze, ale jak czasem się nim podpiera - fajnie strupkiem tupie.
Gacek za to ma swój dzień - pobrał już dwie dawki oleju parafinowego. Już prawie zapomniałam, ze on się wściekać umie. Ale mi dziś przypomniał. Jeszcze nigdy nie czekałam tak na kocią kupę. Kurcze, przecież na środę zapisany jest na czyszczenie zębisk. Oby to nie był jakiś poważniejszy problem.
Kciuki za qupala, proszę...