Fok i Szot to nasze tymczasy Hokej i Krykiet - ostatnie ze Sportowców z tego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59853&start=195
Zaadoptowała ich Mrusława, która forum czasami podczytuje, ale z braku czasu rzadko, więc zdesperowana poprosiła mnie o pomoc i radę.
Fok i Szot mają obecnie ok. 3 m-ce i jak wiedzą ci, co ich wątek podczytywali, dziki z nich nieprzeciętne - są lękliwi i bardzo powoli przychodzi im zaufanie człowiekowi... Mimo wszystko Mrusława i jej TŻ postanowili ich zaadoptować i przyjęli do siebie nieco ponad tydzień temu.
W nowym domu kociaki na początku były spanikowane, ale powoli oswoiły przestrzeń i rezydentkę. Mrusława i TŻ nie robili nic na siłę - nie próbują głaskać z przymusu - to ważne - nie łapią do głaskania i mają morze cierpliwości, dzikość maluchów, z tego co rozumiem, nie jest jakimś wielkim problemem, bo wierzą, że kociaki się w końcu przełamią (wobec nas przynajmniej Fok był spokojnym, choć nie entuzjastycznie nastawionym

Problemem jest niestety to - i tu rozumiem Mrusłąwę - że chłopcy zaczęli problemy sikaniowo-kupkowe...



Mrusława raz psiknęła wodą na któregoś chłopca przymierzającego się do sikania do doniczki - i później znalazła tę konkretną doniczkę przewróconą...
Chłopaków nie ma gdzie w domu odizolować (myślałam o tym rozwiązaniu) - jedynie oprócz łazienki zamykane pomieszczenie to sypialnia, tam z oczywistych względów nie chcą zamykać kotów z fazą "siku i kupka wszędzie".
Pomyślałam o izolacji w tej łazience - no ale to niefajne i cholernie tymczasowe wyjście...
Nie mam pojęcia, co mogło spowodować takie zachowanie, jak mu przeciwdziałać, co robić - radźcie, bo Mrusława i TŻ są pełni dobrych chęci, to naprawdę dobry Dom...